niedziela, 17 sierpnia 2014

4. The Shadow Of An Angel Wings. (S/Y)

Później nie chciałem chodzić do szkoły. Szlajałem się bez celu po zawsze żywych ulicach, lub stymulowałem chorobę, byle tylko uniknąć kontaktu z WuFan'em. Kai oczywiście przestrzegał mnie, że to skończy się źle... Ale nie chciałem być poniżany w ten sposób. Nie mogłem pozwolić by Kris robił ze mną, co mu się podoba. Pisał i dzwonił... aż w końcu wyciągnąłem baterię z telefonu i schowałem do szuflady to ustrojstwo. Zablokowałem też Krisa na facebooku i twitterze... Doszło do tego, że pisał do mnie listy i wieczorami wrzucał do skrzynki. Darłem je od razu i paliłem. Ich zawartość była zbyt oczywista. Przepraszam, to się nie powtórzy, zacznijmy od nowa. zmienię się dla ciebie... Tyle że ja już nie chcę. Nie chcę go kochać. Nie chcę go widywać. Mimo że został nam może rok, albo dwa... to ja nadal... nie chcę go widzieć...
- Nad czym tak myślisz? - z transu wyrwał mnie głos JongIn'a. Anioł uśmiechnął się do mnie ciepło i usiadł blisko. - Hmm? Wyglądało jakbyś co najmniej planował morderstwo, wiesz? - zaśmiał się cicho i pogłaskał mnie.
- Za dużo ostatnio myślę. Tak jakoś... - przytuliłem się do niego. - Nie masz jakiś magicznych mocy uzdrawiających od nieszczęśliwej miłości czy coś?
- Mogę jedynie cię pocieszyć lub podnieść na duchu. To niewiele, przepraszam. - przytulił mnie.
- Czy to normalne, że jesteś cieleśnie tak blisko z człowiekiem? To nie tak, że mi to przeszkadza, po prostu jestem ciekawy. - na moje pytanie chłopak tylko się zaśmiał i pobłażliwie pokręcił głową.
- To zupełnie normalne. W końcu istnieję dla ciebie. Na czas naszej więzi jestem twój i tylko twój.
- A co jeśli więzi się przerwą?
- Więzi przerywają się w chwili złamania regulaminu lub gdy będziesz szczęśliwy beze mnie. Kiedy to nastąpi, zapomnisz o wszystkim, co jest ze mną związane. - miałem łzy w oczach. Nie chciałem go tracić. Fakt, nie znaliśmy się wcale... To znaczy ja jego.. Ale no... Przyzwyczaiłem się.. - Nie smuć się, proszę. - przeczesał moje włosy. - Złamanie regulaminu nie jest takie łatwe. A jeśli odnajdziesz swoje szczęście, nie odczujesz pustki po moim odejściu, ponieważ inna osoba doskonale zapełni moje miejsce. - westchnąłem cicho.
- Niech ci będzie no... - położyłem się na łóżku, a on przykrył mnie kołdrą. Zamknąłem oczy. - Dobranoc. - poprawiłem się.
- Dobranoc. - poczułem jak zostawia na moim czole ślad swoich delikatnych niczym płatki róż ust. Uśmiechnąłem się lekko i zasnąłem niemal po sekundzie.

Kolejnego dnia padło na szlajanie się po galerii handlowej. Odwiedziłem kilka sklepów i kupiłem dwie koszulki. Później poszliśmy na bubble tea i makaron. Nie wiedziałem, co dalej ze sobą robić. Kai nie przestawał nawijać mi o tym jakie to nieodpowiedzialne i tak dalej... Miał rację, ale nie mogłem. Nie mogłem pokazać się w szkole.
Przechodziliśmy jedną z kolejnych alejek, kiedy ktoś złapał mnie mocno za ramię. Nie obejrzałem się nawet. Kiedy mój nos wyczuł intensywne perfumy Krisa, zacząłem biec przed siebie jak oszalały, nie patrząc na taranowanych przeze mnie ludzi. Czułem się jak przestępca, uciekający po najruchliwszej ulicy. Wybiegłem przed galerię i zatrzymałem się na chwilę, by złapać oddech. Niestety zostałem złapany przez chłopaka... Westchnąłem i odwróciłem się tyłem, nie patrząc na niego.
- Kyung... - podszedł i przytulił mnie od tyłu, a ja od razu zacząłem się wyrywać.
- Przestań! - chowałem łzy. Zacząłem oddalać się od niego marszem, lecz to go nie zniechęciło.
- Porozmawiajmy przez chwilę. Nie chciałem źle. Skąd miałem wiedzieć, że coś do mnie czujesz? Myślałem, że się przyjaźnimy, więc nie pozwalałem sobie na nic więcej. Nie możesz tego zrozumieć? Wiem, że bardzo cię zraniłem, ale nie niszczmy takiej przyjaźni... - nie odzywałem się. Dalsza przyjaźń z nim była przeze mnie całkowicie wykluczona. - Proszę! - złapał mnie za ramiona i zmusił, bym na niego spojrzał. Cała jego twarz była mokra od łez. Miał podkrążone i zaczerwienione oczy... Widać było, że też się męczy. - Błagam... - przytulił mnie i powoli osunął się na kolana. - Nie zostawiaj mnie tak...