poniedziałek, 12 stycznia 2015

7. The Shadow Of An Angel Wings

- KyungSoo... KyungSoo, słyszysz mnie? Hej.. - ciepłe, kojące dłonie dotykały mojej twarzy, przez co z jeszcze większym trudem otworzyłem oczy.
- Huh..? Co się stało..? - złapałem się za głowę i spróbowałem wstać, ale za moment znów opadłem w jego ramiona.
- Hej, lepiej się nie ruszaj. Usiądź spokojnie na ławce i odsapnij... Masz czekoladę? Ba, na pewno masz, przecież zawsze jest w twojej kieszeni. - wyciągnął z kurtki zwitek opakowania i wcisnął mi w ręce. - Zjedz, to ci pomoże. Zawsze pomaga, więc teraz też pomoże.. - pogłaskał mnie delikatnie. Ugryzłem tylko kawałek, nie miałem za bardzo ochoty.. W zasadzie na nic ostatnio nie miałem ochoty, ale chyba nie ma co się dziwić. Na domiar złego zobaczyłem Krisa, no świetnie. Teraz to już w ogóle się nie pozbieram.. Zamierzałem go zbyć, mimo że nie miałem sił na ewentualną ucieczkę. Wstałem powoli, dyskretnie przytrzymując się anioła.
- Szkoda, że nie masz funkcji teleportującej - westchnąłem ciężko i zacząłem niechętnie zmierzać w kierunku domu.
- Zaczekaj! - za swoimi plecami słyszałem już jego wrzaski. Nie, nie odwrócę się. Nie chcę znowu cierpieć, już wystarczająco dużo znoszę... Jednak mimo moich szczerych starań, chłopak w końcu dobiegł do mnie i złapał mocno za ramię. Nie chcę go słuchać. Najrozsądniej będzie zignorować jego słowa. Niech będą niczym wiatr. Uniosą się do góry i znikną, mieszając się z poranną mgłą, by w południe wzlecieć jeszcze wyżej i stać się białą chmurą. Widziałem jego usta. Ruszały się, układając kolejne litery i słowa. Ale moje uszy na chwilę ogłuchły. Anioł stał na uboczu i przyglądał się mi z szczerą litością w oczach. Resztką sił wyrwałem się z dłoni WuFan'a, po czym zmierzałem dalej w wyznaczone miejsce. Nie trwało to długo, w zasadzie po piętnastu minutach byliśmy na miejscu. Poszedłem prosto do salonu, by wyciągnąć mocny trunek z barku taty, a następnie ułożyć się na sofie i zalać w trupa. Przyssałem się do szyjki szklanego naczynia i bez opamiętania wlałem w siebie ponad połowę mikstury, w efekcie mając silne zawroty głowy i mroczki przed oczami. Złapałem trochę powietrza, po czym powtórzyłem czynność kilka razy z kolejnymi butelkami. Sam nie pamiętałem nic. Nie byłem świadomy tego, co robię, a z pewnością było to złe... Spojrzałem na anioła, który bez słowa przyglądał się wszystkiemu. Wyglądał jednocześnie na zmartwionego i nieco złego. Sądzę jednak, że rozumiał moje postępowanie, lecz to co wydarzyło się później, przynajmniej według mnie, było niewybaczalne.
Chwyciłem mocno w dłonie chłodne od szkła delikatną i bladą twarz istoty, znajdującej się obok. Spojrzałem mu przelotnie w oczy i wpiłem się w jego usta, których smak przypominał różane słodycze. Uśmiechnąłem się delikatnie i przygryzłem mocno jego wargę. Muszę przyznać, że odkąd byłem śledzony przez Kai'a, zwyczajnie się nie masturbowałem. Chyba najwyższy czas to nadrobić. Rozpiąłem jego spodnie, mimo licznych sprzeciwów. Mało nie płakał, kiedy ujrzałem jego genitalia, które swoją drogą były zdecydowanie większe od moich. Przyszedł mi do głowy głupi pomysł, bo w sumie nigdy nie próbowałem tego z mężczyzną. Chciałem poczuć w sobie takiego kolosa. Zrzuciłem z siebie wszystkie ubrania w jednej chwili i zawisłem nad nim. Za chwilę nadziałem się na niego, z początku trochę bolało, ale po chwili przyjemność uderzyła mi do głowy tak mocno, że zacząłem po nim skakać i krzyczeć jak mi dobrze. Koniec końców obficie wylałem się na jego tors, a on wypełnił mnie białą, lepką cieczą. Uniosłem się i stęknąłem jeszcze na koniec, patrząc na niego. Zdyszany, zasłaniał swoją twarz, jak gdyby się wstydził. Nie zwróciłem wówczas uwagi na to, że płakał.. Ale kiedy obudziłem się nad ranem, zrozumiałem o czym mówił kilka dni wcześniej.

Z ogromnym bólem głowy usiadłem na podłodze, która dziś okazała się być moim posłaniem. Rozejrzałem się po salonie, w sumie nie narobiłem aż takiego bałaganu. Tylko jedna rzecz mi nie pasowała. Było bardzo zimno.
Dopiero teraz zobaczyłem na stole kartkę, od której biła blada łuna światła. Chwyciłem ją w dłonie i nadal nie do końca ogarniając co się dzieje, przeczytałem bardzo powoli, żeby wszystko dobrze zrozumieć.


Nie jestem pewien, od czego powinienem zacząć, drogi człowieku...
 Nie ukrywam, było mi z tobą naprawdę bardzo dobrze. Nigdy nie czułem się podobnie jak zeszłej nocy. Ekstaza wypełnia mnie po brzegi nawet teraz. Szkoda tylko, że nie zdołamy się porządnie pożegnać.. 

Mam nadzieję, że teraz zrozumiesz. Złamaliśmy święte anielskie prawo. Współżyłem z człowiekiem... Pewnie będę miał niemałe kłopoty, kiedy wrócę do góry, ale nie winię Cię za to. Sam w końcu poddałem się Twojemu pięknu.
Jeśli to ma być pożegnanie, uważam, że będzie w porządku, jeśli Ci powiem, że ja... Związałem Cię ze swoją duszą.. Ludzie nazywają to miłością. Widzisz, u aniołów wygląda to nieco inaczej. Jesteś jedyną istotą na świecie, którą szczerze i na zawsze będę pragnął chronić i widzieć. Jednak nie będzie to możliwe, gdyż prawdopodobnie czeka mnie kara, jeśli nie więzienie. Chciałbym móc jeszcze kiedyś Cię zobaczyć, mam nadzieję, że o mnie nie zapomnisz... W razie czego, pozwoliłem sobie przywłaszczyć cząstkę Twojego ciała. Spójrz na nadgarstek. Kiedy będzie Ci źle i będziesz miał dość życia, spójrz tam. Gwiazdka symbolizuje mnie. Ponieważ jestem u góry, będę na Ciebie patrzył. Niesprawiedliwym by było, gdybyś Ty nie mógł na mnie patrzeć, dlatego postanowiłem zostawić po sobie właśnie tę pamiątkę.
Nie jestem dobry w pożegnaniach. W zasadzie nigdy nie byłem... Powiedziałem już wszystko, co dusiłem w sobie od dłuższego czasu.
Pamiętaj, Twoje życie jest darem. Ja je uchroniłem, więc dbaj o nie i uczcij pamięć o mnie.

Twój już na zawsze.
Aniołek...