wtorek, 11 lutego 2014

19. Molla. (S/Y) END

Po długiej przerwie zakończenie molla~ Dziękuję osobie, która mnie zmotywowała do pisania - Tenshi Jang <3 Dedykuję to Tobie ^^ Enjoy

Cały czas był taki... mdły. Role się zamieniły. Teraz to ja musiałem wmuszać w niego jedzenie. Nie mogłem patrzeć na jego smutny wzrok... Ale byłem bezsilny. Cóż więcej mógłbym zrobić? Po prostu byłem. I na tym kończyła się moja rola.

- Sehun, zjedz przynajmniej trochę. - z grymasem na twarzy, mieszałem chłodnawą już zupę. - Mimo wszystko musisz jeść. - moje słowa tak żałośnie odbijały się w pustce jego wzroku... Miałem wrażenie, jakby mnie nie słyszał. - Sehunnie.. Proszę. - jęknąłem. Powoli traciłem siłę.
- Nie męcz się. Nie jestem głodny. - odsunął się od stołu i wstał. Chwiejnym krokiem podszedł do okna. Oparł się o parapet i zwiesił głowę. Znów płakał... Przez ostatnie kilka godzin robił tylko to. Podążyłem w krok za nim i przytuliłem się do jego ciepłych pleców.
- Powinienem nalać nam trochę alkoholu? - pocałowałem krótko jego ramię. Nie usłyszałem odpowiedzi. - Chodź. - złapałem go za rękę i pociągnąłem za sobą. Wziąłem soju i dwa kieliszki. Może to poprawi mu humor przynajmniej trochę.
Jednak nie. Myliłem się. Nadal był taki. Ale przynajmniej zasnął. Leżałem obok niego na podłodze, poprawiając na nas koc. Spostrzegłem, że mój telefon wibruje. O nie... Tylko nie to.. Tylko nie teraz...

- Lulu... - obudził mnie głos brzmiący tuż nad moim uchem. Otworzyłem oczy i spojrzałem na niego. Siniaki pod oczami zrobiły się mniejsze. To dobrze. - Lulu wstawaj. - potrząsnął mną. - Ktoś puka do drzwi. - przeraziłem się. Moje serce zabiło młotem. Nie dałem po sobie poznać, że coś jest nie tak.
- Już wstaję - mruknąłem i przytuliłem się do niego. - Dobrze spałeś, Sehunnie? - pogłaskałem go po plecach, poprawiając jego koszulkę.
- Tak, czuję się lepiej.
- Chodźmy wziąć kąpiel. - ktoś intensywnie dobijał się do drzwi. Pociągnąłem chłopaka za sobą do łazienki. - Nie otwieraj. Nie chce mi się z nikim użerać. - uśmiechnąłem się i zdjąłem z niego koszulkę. - Masz na coś ochotę? - zastanawiałem się... Powinniśmy zacząć się żegnać..?
- Na co na przykład?
- Hmm.. A jak myślisz? - podszedłem bliżej, zamykając za sobą drzwi łazienki. - Daj mi znów to samo co ostatnio, Sehun... Zapomnij na chwilę o wszystkim. Myśl tylko o sobie. Bądź egoistą. - mruknąłem cicho i rzuciłem swoją koszulkę gdzieś w kąt. - Hmm? Już dobrze... - klęknąłem przed nim. Nie sprzeciwiał się. Zsunąłem z niego spodnie i pocałowałem nabrzmiałą męskość wyraźnie pragnącą uwolnić się z napiętych objęć bokserek, toteż pozbawiłem ukochanego również bielizny. Zanurzyłem pokaźnych rozmiarów członka głęboko w swoim gardle. Usłyszałem głośne sapnięcie Sehuna. Uśmiechnąłem się podstępnie i wstałem od niego. - Zapomniałem odkręcić wody.
- Yah, Luhan! - jęknął i zaszedł mnie od tyłu, mocno łapiąc mnie za brzuch. - Nie ruszaj się. - czułem jak odsłania moje wejście. Położył dłoń na moich plecach i popchnął do przodu, tak, że wypiąłem się do niego. Wszedł mocno i gwałtownie, aż łzy napłynęły mi do oczu. Krzyknąłem krótko.
- T-tak... Sehun... Właśnie t-tak... - stęknąłem głośno i zacząłem sam poruszać się na jego przyrodzeniu. - Gh...
- Ciasny jesteś.. - klepnął mnie w tyłek. Zabolało...
- Ciesz się. Przynajmniej dobrze mnie czujesz. - burknąłem i zasłoniłem twarz jedną ręką, by ukryć swoje łzy. - Mocniej.. Porusz się mocno, błagam.. - nachyliłem się jeszcze niżej.
- Tak bardzo tego chcesz?
- Tak. Pragnę cię. - nachylił się nade mną i ugryzł w łopatkę.
- Skoro tak ładnie prosisz.. - zaczął od razu. Bez słowa. Bez litości.. Bez chwili przerwy. Szybko zacząłem tracić oddech. Starałem się tylko cicho stękać, by zniwelować ból, jednak niewiele to dawało. Sehun nie mógł dojść... Słyszałem, że jego oddech zaczyna świszczeć. Zwyczajnie się męczył. Zmartwiłem się. Postanowiłem bardziej go zmobilizować i zacząłem jęczeć przy każdym jego ruchu, co przyniosło oczekiwane efekty. Wyszedł ze mnie i usiadł w napełnionej gorącą wodą wannie. Oparłem czoło o ręce, spoczywające na brzegu wanny. Nie miałem siły się podnieść. W oddali słyszałem ciche dudnienie do drzwi. Spojrzałem asekuracyjnie na Sehuna. Chyba nie słyszał odgłosów. Wyprostowałem się i stęknąłem cicho. Dopiero wtedy zauważyłem krew kapiącą na podłogę. Westchnąłem cicho i wytarłem czerwoną ciecz. Wyszedłem z łazienki, ubrałem się i dopiero wtedy wyszedłem przed dom. To co zobaczyłem zwaliło mnie z nóg, mimo że doskonale wiedziałem czego się spodziewać.
- Czego chcesz? - starałem się na niego nie patrzeć.
- Doskonale wiesz. Wracaj.
- Nie mogę teraz... W ogóle nie mogę. - zerknąłem na jego srogi wyraz twarzy. Nie lubił, kiedy ktoś się mu sprzeciwiał. A zwłaszcza, kiedy to byłem ja.
- Wróć albo go zabiję. - spojrzałem na niego przerażony. - Myślałeś, że nie wiem? Za kogo ty mnie masz? Daję ci trzy dni. Spakuj się i chcę cię widzieć grzecznego pod moim domem, zrozumiałeś? - podszedł do mnie i pogłaskał mnie po poliku. - Nie jesteś workiem do ruchania. Ja o tym wiem, ale ten koleś już niekoniecznie. - parsknął i wyrzucił trzymanego w dłoni peta.
Kiedy tylko zniknął z zasięgu mojego wzroku, zacząłem panikować. Zerwałem już z moją przeszłością. Nie zamierzałem do niej wracać. A jednak nie udało mi się.. Przeszłość sama do mnie przyszła. Usiadłem na krawężniku i myślałem chwilę. Przecież to jasne. Muszę jechać. Nie mam wyjścia...
Wszedłem do domu i od razu zacząłem się pakować. Chciałem wyjechać natychmiast. Nie zadawać Sehunowi większego bólu. Otworzyłem szafę i w pośpiechu wsypywałem ubrania do walizki. Usłyszałem kroki zmierzające w moją stronę. Przeraziłem się.
- Co ty robisz? - zdziwił się chłopak.
- Pakuję się. - starałem się zachować stanowczy, rozgniewany ton głosu.
- Co?! Dlaczego?! - podszedł do mnie i odciągnął mnie od walizki. - Przestań! Co się stało?!
- Zrozumiałem to. - przełknąłem głośno ślinę. - Nie dbasz o mnie. Widzisz tylko własne zachcianki. Nie chcę tak żyć. Nie chcę dłużej być Twoją kukłą do ruchania. - syknąłem i kontynuowałem pakowanie.
- Ale..! Lulu! Jak to?! - zaczął rzewnie płakać. Przytulił się do mnie mocno.
- Nie kocham cię. I z wzajemnością Sehun. To nie jest miłość.. - skutecznie kryłem łzy.
- Kocham cię! Najbardziej na świecie! Luhan! - krzyczał mi do ucha. Bolało mnie to. Nie mogłem wytrzeć jego łez. Nie mogłem nawet powiedzieć, że będzie dobrze...
- Nigdy cię nie kochałem. Jesteś dla mnie niczym. Nie liczysz się. - przerwałem na chwilę i mocno zacisnąłem oczy. - Nienawidzę cię. Odejdź. - krzyknął. Przeraźliwa rozpacz przeszyła nasze ciała. Wydarł się. To sprawiało, że moja głowa pękała. Zakryłem uszy i skuliłem się. On chodził w koło. Pozwoliłem by jedna łza wypłynęła na policzek. Wytarłem ją szybko, wziąłem walizkę i wybiegłem. Wsiadłem do taksówki. Sehun wybiegł za mną. Przez chwilę gonił za samochodem, krzycząc moje imię.
- Przepraszam... - wyszeptałem, patrząc w odbicie lusterka. Zacząłem płakać. Moje słowa zabolały mnie bardziej od niego. Uderzyłem się w pierś. Serce tak okropnie bolało...

- Luhan! - przeszedłem przez odprawę i czekałem za barierkami na mój samolot. - Lulu!! - ignorowałem każde jego słowo. Ukrywałem smutek. Założyłem kaptur. - Lulu..! - upadł na kolana. W końcu mogłem stamtąd odejść. Wsiadłem do samolotu. Zapomniałem.

END

4 komentarze:

  1. Po pierwsze dziękuję Ci za dedykację, której nigdy bym się nie spodziewała. Nawet nie wiesz jakie to wspaniałe uczucie! ;D. Po drugie muszę Ci przyznać, że od dziś jesteś moim mistrzem pisarskim. Po trzecie ten rozdział zwalił mnie z nóg i totalnie nie wiem co mam napisać.. to było po prostu idealne.. nawet była scena, która miałam nadzieję, że jeszcze się pojawi (if you know what I mean) *zbok mode: on xD*
    Końcówka cholernie zaskakująca i to właśnie mi się podoba! Ale skoro nie ma wyjaśnienia, o co tak naprawdę chodziło to ja naprawdę liczę na ten sequel *_* po prostu musisz go napisać, bo nie wyrobię. Czy wspominałam już, że jesteś moją ulubioną pisarką? XD.
    Btw. potrzebowałam z 20 minut, żeby się ogarnąć po przeczytaniu tego zakończenia, bo ryczałam jak bóbr xD. Ty to umiesz wywoływać emocje u innych. W sumie to nadal chce mi się płakać przez to zakończenie (przez moją wyobraźnię nawet słyszałam rozpaczliwe krzyki Sehuna ;_;)
    Na koniec jeszcze raz dziękuję Ci za tą dedykację, aż się wzruszyłam! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże nie! ;; nie lubię takich zakończeń ;;;; To miał być hepi end a nie sad end ;;;;;;;; Niech Luhan wróci do Sehuna nooo ;;

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaaa, zaciekawiłaś mnie co dalej i kto to był. Dzięki za opko.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak całe opowiadanie było ok, to ten rozdział był tylko jednym mindfuckiem w tej historii. Nie mam za bardzo pojęcia co chciałaś przez to przekazać? Miało być dramatycznie i tajemniczo, tak? Chyba nie do końca tak wyszło :p To było po prostu dziwaczne, żeby się nawet nie spytać, o co kurwa chodzi? xD Dla mnie zakończenie na NIE.

    OdpowiedzUsuń