Usiedliśmy na ławce, tuż obok strumyka. Spoglądałem na twarz młodszego.
- Sehunnie. Jesteś taki piękny... - przejechałem palcem wzdłuż jego kości policzkowej.
- Skąd ci się wzięło na takie czułości? - spojrzał na mnie i głośno się zaśmiał. - Hyung czyżby dotarło do ciebie jak bardzo mnie kochasz? - poczułem jak znów zaczynam się rumienić. - Aigooo.. Uroczy jesteś. - pogłaskał mnie po głowie. Postanowiłem wpakować mu się na kolana. - Lulu co ty dziś wyprawiasz, hmm? - nie krył zdziwienia.
- W końcu tobie też się należy. Nie było łatwo mnie do siebie przekonać, co nie? - zawiesiłem ramiona na jego szyi. - Ja też powinienem się trochę postarać. - Cmoknąłem go w policzek. Poczułem jak mój rozum każe mi przestać. Każe wstać i usiąść obok niego. Ale ufałem Sehunowi i słuchałem swojego serca oraz pragnień, a nie rozsądku. Chciałem zadać mu trochę przyjemności. Zacząłem więc wyznaczać ścieżkę z pocałunków przez jego skroń, w stronę szyi i później coraz niżej, aż do obojczyka. Słyszałem pojedyncze sapnięcia pochodzące z jego ust. Cieszyło mnie, że tak dobrze mi idzie. Zsunąłem koszulkę z jego ramienia. Nie mam pojęcia co się ze mną stało. Dlaczego to zrobiłem? Przecież nigdy w życiu nawet nie spróbowałbym go obnażyć, a teraz..? Poczułem, że chłopak delikatnie mnie odsuwa, ciężko przy tym dysząc.
- Hyung, lepiej już przestań... Już mi się robi ciasno, a nie chciałbym, żeby doszło do tego tak wcześnie... - mruknął. Kiwnąłem tylko głową, nie czując wielkiego żalu. Po prostu się z nim zgodziłem, jednak nie zmieniałem pozycji. Nadal ugniatałem sobie miejsce na jego udach.
- Sehunnie. Dlaczego całujesz mnie wtedy, kiedy nie chcę, a kiedy bardzo tego chcę, udajesz nieświadomego i zostawiasz moje usta same? - jęknąłem.
- Hyung. Naprawdę nie chcę zrobić ci czegoś złego... Uwierz, że ledwo nad sobą panuję. Czuję twoje pośladki na... nim. Już samo to jest nie do wytrzymania.
- Mam zejść?
- Nie to, że nie chcę, żebyś tak siedział, ale...
- W porządku. Rozumiem. - uśmiechnąłem się i usiadłem obok niego. - Nie sądziłem, że jesteś taki.
- Taki? Co masz na myśli?
- Aż tak bardzo cię podniecam? - wyszczerzyłem się i położyłem głowę na jego kolanach. - Co jest we mnie takiego fajnego? Nie dość, że musiałeś się namęczyć, żeby mnie do siebie przekonać, to jeszcze teraz musisz się powstrzymywać. Czuję się przez ciebie złym człowiekiem. - oboje się zaśmialiśmy.
- Spokojnie. Zdążymy jeszcze zrobić to i owo. - zapewniał mnie. Wyprostowałem nogi na ławce i złapałem go za rękę.
- Kto by pomyślał, że zrobisz ze mnie kogoś takiego. Przedtem byłem zupełnym odludkiem, a teraz? Mówię rzeczy, których nie słyszał nawet Yixing. - jego mina zrobiła się dziwna.
- Lulu. Wiem, że go kochałeś... i może nawet nadal kochasz. I wiem również, że ciężko jest rozstać się z przeszłością, ale czy możesz mnie do niego nie porównywać? - nie powiem, zdziwiło mnie to.
- Um... Przepraszam.. - zmieszałem się. - Traktuję go teraz bardziej jak przyjaciela, mimo że byliśmy w sobie zakochani... Ale wiesz? Nigdy nie wyznawaliśmy sobie uczuć. Dlaczego z tobą jest inaczej? Mimo tremy mogę powiedzieć, że cię kocham. Lubię patrzeć, jak cieszą cię te słowa.
- Ja ciebie też kocham hyung. Nie przeszkadza mi osoba Lay'a. Po prostu nie chcę być z nim porównywany. - westchnął. - Ale to nic. - złapał mnie w biodrach i wstał. Zrobiłem to samo, patrząc na niego z zaciekawieniem.
- Co robisz?
- Chodźmy się orzeźwić Lulu. - podniósł mnie i zaczął gnać w stronę strumienia.
- Yaaaah! Postaw mnie na ziemi! Mi jest w sam raz! Nie muszę się orzeźwiać!
- Paboooo. Zobaczysz, że ci się spodoba! - postawił mnie w nurcie wody. Zadrżałem. Była naprawdę zimna.
- Skoro jesteś taki mądry, to sam też właź! - pociągnąłem go. Sehunnie zaczął chlapać się wodą. - Yaaah! Zimno! - odwróciłem się tyłem.
- Jak ktoś cię atakuje, to powinieneś się bronić! - przytulił mnie od tyłu.
- Skoro ty będziesz przy mnie, to po co mam się bronić? - spojrzałem na niego. Szeroko się uśmiechnął.
- Masz rację. Zawsze będę przy tobie, więc nie masz się czego bać. - pogłaskał mnie po głowie. - Wracamy do domu? Wyglądasz na zmęczonego.
- Um. - kiwnąłem głową. - Powinniśmy wracać. Jestem głodny!
- Naprawdę jesteś głodny?! - ucieszył się. Pokiwałem głową. Zaczął skakać z radości. - To wspaniale! Wracajmy! Ugotuję coś dla ciebie!! - zaciągnął mnie z powrotem na ławkę. Ubraliśmy buty i pobiegliśmy na stację taksówek.
Kiedy zaczynało robić się ciemno, byliśmy już w moim domu. Krzątaliśmy się po kuchni i szykowaliśmy dla siebie dużo kimchi. Nasz spokój niestety nie mógł trwać wiecznie. Mniej więcej w połowie naszej pracy usłyszałem kroki. Kroki, których nienawidzę najbardziej.
- Co tu się dzieje? - usłyszeliśmy damski głos. Sehunnie spojrzał na mnie lekko zmieszany, po czym przeniósł wzrok na moją matkę. Ich reakcja na siebie była... Dziwna. Przerażeni niemal krzyknęli, widząc siebie nawzajem. Obserwowałem pilnie ich reakcje.
- O co tu chodzi? - spytałem niepewnie.
- Luhan, skąd znasz tego człowieka? - nie znosiła wzroku z Sehuna.
- To mój przyjaciel. Chodzimy razem do klasy. - moja matka w tym momencie złapała mojego ukochanego za ramiona i impulsywnym krokiem wyprowadziła go za drzwi domu.
- Nie przychodź tu, rozumiesz?!! - wrzasnęła. Podszedłem do niej i uderzyłem w polik z całej siły.
- Oszalałaś? Jak śmiesz wyprowadzać mojego gościa?!! - złapałem ją za kołnierz i zacząłem szarpać. - Jak w ogóle śmiesz dotykać Sehuna?!! - wydarłem się tuż przed jej twarzą. - Ciebie też mam wypierdolić?! Wkurwiasz mnie! Nie wpierdalaj się w nieswoje sprawy!! - rzuciłem nią o ścianę. Sehun przyglądał się całej sytuacji z rozdziawioną buzią. Podbiegłem do niego. - Chodźmy. Zjemy dziś w restauracji.. - mruknąłem niezadowolony.
- Uhm.- kiwnął głową. Zaczęliśmy oddalać się od mojego domu... - Wiesz... Trochę agresywnie zareagowałeś. - mruknął.
- Nienawidzę jej. Zawsze się wpierdala. Nie pozwolę, żeby ktoś wyrzucał mojego gościa, zwłaszcza jeśli jest nim mój chłopak.
- Okej okej. - uśmiechnął się i objął mnie w pasie. - Więc śpimy dzisiaj u mnie.
- Zamówimy pizzę? - spojrzałem na niego.
- Chcesz pizzę? Okej. - ucieszył się. - Więc chodźmy od razu do mnie.
- Wiesz Sehunnie... Boję się. Co jeśli ona nas rozdzieli? Tak samo było z Lay'em... I dlaczego tak dziwnie na nią patrzyłeś? Byłeś przerażony, kiedy ją spostrzegłeś. Dlaczego?
- Tak jakoś... Chyba twoja mama ma taką twarz. - zaśmiał się nerwowo. Wiedziałem, że nie uda mi się go przekonać, żeby mi powiedział... - Nie wziąłeś tabletek, prawda?
- Nie potrzebuję tabletek, kiedy mam ciebie. - uśmiechnąłem się. - Dzięki tobie mam apetyt i bez nich. - byliśmy prawie na przystanku autobusowym. Chłopak uśmiechnął się i złapał mnie za rękę. Nie mówiliśmy nic więcej. Cieszyliśmy się swoim towarzystwem.
Oczywiście podczas jazdy w zawalonym autobusie Sehun nie omieszkał sobie uściśnięcia kilka razy moich pośladków. Posłałem mu ostrzegawcze spojrzenie.
- Hmm? Coś nie tak hyung? - przekręcił głowę na bok, jakby nic nie rozumiał.
- Oszalałeś? Tu są ludzie. - burknąłem.
- I co z tego? - wzruszył ramionami i zbliżył się do mnie. Szybko położyłem ręce na jego ramionach i odsunąłem go od siebie.
- Yah! Uspokój się dzieciaku!
- Hyung. Wracasz chyba do siebie. - zaśmiał się. Autobus zatrzymał się na naszym przystanku. Wysiedliśmy na zewnątrz i udaliśmy się do domu młodszego.
- Tak właściwie to co z twoją mamą? Powinniśmy pójść jutro do szpitala..
- Dobrze, pójdziemy. Przy okazji twój lekarz cię zbada. Przybrałeś na wadze i podoba mi się to. Twoje policzki są teraz urocze. - uśmiechnął się i otworzył przede mną drzwi.
- Bez przesady.. - skuliłem głowę. Wyciągnąłem z kieszeni telefon, żeby zamówić pizze. - Jaką pizze zamówimy?
- Standardową. Tak chyba będzie najlepiej.
- To dobrze bo nie lubię dodatków. - zaśmiałem się i usiadłem na środku pokoju. Złożyłem szybko zamówienie i zabrałem się za oglądanie twarzy Sehuna.
- Będziesz spał w pokoju na łóżku, a ja prześpię się tutaj. - wyciągnął z szafy tradycyjne posłanie.
- Przecież mogę spać na podłodze, bez przesady. - dziwnie mi było z myślą, że mój chłopak będzie spał przeze mnie na podłodze.
- Nie! Podłoga w nocy jest zimna.
- To tym bardziej nie powinieneś na niej spać. - naburmuszyłem się. - Śpisz ze mną na łóżku.
- To łóżko jest za małe na dwie osoby... - westchnął. Zrobiłem zniesmaczoną minę. Naprawdę nie chciałem, żeby spał na podłodze... - Chcesz coś do picia? - pokręciłem głową. W mieszkaniu rozległ się dzwonek do drzwi. Poszedłem zapłacić za jedzenie.
- Sehunnie podaj mi jakiś nóż do smarowania sosami. - spojrzałem na niego znad ogromnego kartonu.
- Większej pizzy nie mięli? - zaśmiał się.
- Po prostu nie chciałem, żeby nam zabrakło. - postawiłem pizzę na blacie i rozłożyłem niewielki stolik. Sehun wziął niewielki nóż i usiadł razem ze mną. Dawno nie jadłem pizzy. Hmm... Nawet bardzo dawno.
Cześć, tutaj admin fanpage EXO, na którym ostatnio powstał spis fanfików. Jako, że jestem twoją czytelniczką, to pozwoliłam sobie wkleić link do twojego bloga, ale jeśli jesteś temu przeciwna, to daj mi znać tutaj https://www.facebook.com/pages/ONLY-EXO/137092796469990
OdpowiedzUsuńPozdrawiam C: