Paring: YuHaMin & Alex
Rodzaj: Chyba angst...
Uwagi: Raczej brak.
Dziewczyna zdyszana dobiegła do mieszkania. Odwiesiła przemoczony płaszcz i rzuciła torbę na krzesło. Poszła do pokoju pozostawiając za sobą mokre ślady. Nie odchodź! Proszę...! W jej głowie wciąż brzmiał głos chłopaka, od którego przed chwilą uciekła. Poczuła wibrujący telefon. Po raz kolejny dzwonił do niej...
- Yu Ha Min! Zostaw mnie w spokoju! - Wydarła się do słuchawki.
- Alex? To ty? - Usłyszała głos swojej przyjaciółki.
- Dlaczego dzwonisz do mnie z tego numeru?- Zapytała zdziwiona.
- No bo widzisz... Ten idiota przyszedł do mnie i powiedział, że pragnie śmierci. Nie zdążyłam mu nic odpowiedzieć, kiedy wbiegł do kuchni, chwycił za nóż i.. on... - Słychać było, że dziewczyna nie jest w stanie się opanować.
- Co?!
- Jesteśmy w szpitalu obok twojego domu. Zaraz muszę iść do siebie. Proszę cię... Odwiedź go.
- Ja... Nie mogę. - Rozłączyła się i ścisnęła telefon w pięści. Nie chciała zrozumieć bezmyślnego zachowania modela, jednakże coś w środku nie dawało jej spokoju. Brązowowłosa westchnęła ciężko i wyciągnęła suchą kurtkę z szafy. Na zewnątrz nadal lało, ale do szpitala było zaledwie dwieście metrów. Alex drżącymi z zimna rękoma zamknęła drzwi i przycisnęła guzik do windy. Założyła słuchawki, zakryła głowę kapturem i wsunęła dłonie do kieszeni. Do jej mózgu wlatywały najróżniejsze nuty i słowa jej ulubionej piosenki.
Gdy dotarła do recepcji dowiedziała się, w którym pokoju znajduje się YuHaMin. Otworzyła lekko drzwi. Jej oczom ukazała się czarnowłosa Koreanka, krzątająca się wokół chłopaka. Nie była wielce zdziwiona. W końcu to ona była przyczyną kłótni, która odbyła się zaledwie czterdzieści pięć minut temu... Pozostało pytanie. Wejść czy nie? Obydwie opcje były ryzykowne, ale trudno było określić, która bardziej opłacalna.
W końcu dziewczyna zdecydowanym krokiem weszła do sali. Rzuciła pogardliwy wzrok osobom znajdującym się w środku i usiadła na krześle stojącym pod ścianą. Zdezorientowany model błagalnie zerkał na Alex, jednak ta skutecznie starała się udawać, że nic nie zauważa.
- Myślę, że powinnaś już pójść... - Odezwał się do ciemnookiej.
- Zostanę jeszcze trochę. Ktoś musi się tobą zaopiekować.
- Chcemy porozmawiać.
- To nie pokłóciliście się? - Odparła zdziwiona.
- Ona ma rację. Po co ja tu w ogóle przyszłam? Faktycznie jestem naiwna.
- Zaczekaj, proszę! Daj mi ostatnią szansę.
- Masz dwadzieścia minut. - Odpowiedziała szorstko.
- Błagam cię, wyjdź. - Model starał się za wszelką cenę zyskać choć kilka minut prywatności z brązowowłosą. Zrezygnowana Koreanka rozpłakała się i wybiegła.
- Więc? Po co ci jestem potrzebna, skoro ona doskonale mnie zastępuje?
- To ona się do mnie przyczepiła, zrozum!
- Nie! To nie ona ciebie całowała, tylko ty ją! I kto za kim łaził, przepraszam bardzo? A może źle widziałam!?! Chamsko spojrzałeś się mi prosto w oczy i jeszcze masz czelność opowiadać takie kłamstwa.
- Alex! - Zaczął ryczeć i zwijać się na łóżku. - Przepraszam... - Przyłożył drżącą rękę do brzucha, ścierając z niego krew. - Pomóż mi... To boli... Tak cholernie szczypie...
- Sam sobie to zrobiłeś idioto. Skoro tak bardzo chciałeś cierpieć, to proszę bardzo. Ale chyba żaden ból nie będzie się równał z moimi doznaniami, kiedy was wtedy razem widziałam...
- Ale ja tak bardzo cię kocham...
- Teraz już za późno. Nie będę w stanie znów ci zaufać.
- Przecież tłumaczę ci. To nie moja wina...
- Nie możesz mieć dwóch. Wybierz jedną z nas i daj mi znać. Nie będę czekać na odpowiedź. Właściwie, to od razu powinnam ci to przekazać. Nie wybieraj mnie. Odwal się i zostaw mnie w spokoju. Już nigdy nie pokazuj mi się na oczy, a jeśli przez przypadek mnie gdzieś spotkasz, udawaj, że mnie nie znasz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz