wtorek, 26 marca 2013

4. Heonjeong (S/Y)

Kiedy tylko ujrzał blondyna, ukłonił się przed nim i podszedł do niego.
- Cześć... - Mruknął niepewnie.
- Cześć. - Odparł HongKi. Czuli się bardzo niezręcznie.
- Przepraszam.
- Przepraszam. - Rzekli niemal jednocześnie.
- To ja powinienem cię przeprosić. Byłem niejasny i źle mnie zrozumiałeś.
- Chodźmy stąd. - Chwycił YongHwe za ramię, puszczając menagera. - Pojedziemy na dach?
- Okej. - Uśmiechnął się lekko.


- Naprawdę cię kocham. I nie z poczucia winy. Kochałem cię już przed wypadkiem.
- Hyong... - Jego oczy zaiskrzyły, a podbródek zaczął drżeć. - Dlatego poprosiłeś, żebym cię podwiózł?
- W sumie to była po prostu sprzyjająca sytuacja. Mój samochód faktycznie był u lakiernika. Mogę pokazać ci paragon.
- Nie. Jest w porządku. - Przytulił się do niego. - Dziękuję.
- Za co mi dziękujesz?
- Za wszystko hyong. Za wszystko. - Wyszeptał.
- Szef zgodził się, żebyśmy wyjechali na wakacje. Chcesz ze mną wypocząć? Dobrze się tobą zajmę i przy okazji trochę pozwiedzamy.
- A co z rehabilitacjami?
- Twój lekarz przekazał mi kanon ćwiczeń i pozwolił na wyjazd. Możemy spędzić razem wakacje. - Przyciągnął go najbliżej siebie jak to było możliwe.
- Chcę tego. Pojedźmy razem hyong.


Wiecznie ciepły Egipt okazał się być dobrym wyborem. Bogato urządzony hotel spodobał się wokalistom. Kąpiele w oceanie ochładzały ich ciała. Właśnie używali jednej z nich.
- Hyong możesz mnie postawić? - Zaśmiał się.
- Nie mogę. Nie musisz się o mnie opierać. Jesteś lekki więc to nie problem.
- Ale... ale ludzie się patrzą...
- Obchodzą cię ludzie? - Ostrożnie postawił go w wodzie. Fale sięgały im do pasa.
- Nie, ale jeśli fani się dowiedzą? Może być nieciekawie, a nie chcę żebyś przeze mnie cierpiał.
- Oh Boże, to już nie można nosić chorego przyjaciela na rękach? - Uśmiechnął się. - Nie myśl o tym. - Złapał go za ramiona. - Ludzie się nie liczą. Teraz jesteś tylko ty.
- I ty też. Obaj jesteśmy.
- I tylko my się teraz liczymy. Reszta świata nie istnieje. - Wciągnął większą ilość powietrza. - Zamknij oczy. - Młodszy posłuchał prośby.
- Co chcesz zr... - Nie zdążył, gdyż YongHwa przylgnął do ust blondyna. Ale nie zrobił nic poza tym. Można uznać jego czyn za zwykłego buziaka. - H... hyong. - Odwrócił się. - Nie rób tak.
- Przepraszam. - Objął go. - Nie mogłem się już powstrzymać. Ale od teraz przysięgam, że nie zrobię tak więcej, póki sam mnie nie pocałujesz.
- Niestety będziesz musiał poczekać sporo czasu. To dla mnie nietypowe... Pierwszy raz jestem z mężczyzną... i to w poważnym związku.
- Nie przeszkadza mi to. A wiesz dlaczego..? - Obydwaj znali powód. Nie musieli mówić nic więcej. - Zaczekam ile będziesz potrzebował. Ale... dlaczego nie zdjąłeś tej koszulki? Zdejmij ją, bo nierówno się opalisz. Fanki by tego nie przeżyły. - Złapał za brzegi ubrania i lekko pociągnął do góry.
- Nie! Przestań! - Odepchnął ręce Jung'a.
- Przepraszam. - Spojrzał na niego zdziwiony. - Jeśli nie chcesz, to w porządku, ale nie musisz na mnie od razu krzyczeć. - HongKi nie odpowiedział. Złapał się za ramiona i skulił grzbiet. - Kochanie... Co się stało? - Starszy był przerażony. Nie miał pojęcia o co chodzi.
- Nie ważne hyong. Wracajmy do hotelu. - Chciał iść, ale brunet złapał go za nadgarstek.
- Przecież możesz mi powiedzieć co się stało.
- Sam się pewnie tego dowiesz. W swoim czasie.
___________________________________________________
Przepraszam za przerwę, ale miałam blokadę. W sumie to i tak pewnie nikt tego nie czyta i nikt pewnie nie zauważył xD No cóż. Miłego wieczoru ^^

1 komentarz: