piątek, 15 marca 2013

Stay. (O/Y)


Paring: Zelo & Himchan
Rodzaj: Nie wiem ._. fluff? 
Uwagi: Brak. Chyba...

Podbiegłem do niego. Siedział skulony w kącie sali treningowej. Po jego twarzy spływała szkarłatna krew. Trząsł się, wbijając wzrok w podłogę. Zrobiłem krok ku niemu. Zaczął panicznie się odsuwać.
- Zelo... Nie poznajesz mnie? - Wyszeptałem. - Już stąd odszedł. Spokojnie... Chodźmy. - Potrząsnął głową. Powoli podszedłem do niego i złapałem za ramiona. Podniosłem go do pozycji stojącej. - Nie bój się. - Uspokajałem go czując, jak znów zaczyna drgać. Podbiegł do nas Bang.
- Chodźcie szybciej. Nikt nie może nas zobaczyć! - Pokiwałem na znak, że rozumiem i wprowadziłem młodego do auta.
- Zawieź nas do szpitala.
- Nawet o tym nie myśl. - Zaprzeczył lider. - Jedziemy do domu. Jongup go opatrzy.
- Ale...!
- Zamknij się Himchan! - Wydarł się na mnie. - Nikt. Ale to NIKT nie może dowiedzieć się co dzisiaj zaszło. Zelo pojedzie z nami do domu. - Słyszałem, że mówił przez łzy.
- Bang... Ja nie chcę, żeby on musiał cierpieć... - Zamilkłem, kiedy maknae szarpnął mnie za rękaw i pokręcił głową. Zmęczony oparł głowę na moim ramieniu i zasnął.
 Gdy dojechaliśmy do domu, niestety musiałem go obudzić, żeby Jongup mógł się nim zająć.
- Mały... Wstawaj.. - Szeptałem mu prosto do ucha. Zelo wymruczał coś pod nosem i usiadł w samochodzie. Ziewnął i wyczołgał się z pojazdu. Wziąłem go na ręce i zabrałem do pokoju dzisiejszej pielęgniarki.
Podczas opatrywania głębokich ran, maknae mocno ściskał moją dłoń. Okazało się, że coś nie tak jest z jego kolanem. Jongup, by móc zdiagnozować dokładniej kontuzję, zaczął ruszać nogą.
- Aaaa! To boli! - Wydzierał się pacjent. - Błagam! Przestań! - Zaczął płakać.
- Ciii... Wszystko będzie dobrze. Wytrzymaj jeszcze chwilkę. - Wytarłem łzy z policzków młodego.
 Po morderczych zabiegach zaniosłem małego do pokoju. Był tak wyczerpany, że jego ciało mimowolnie opadło z sił. Szczelnie przykryłem go kołdrą i już chciałem wychodzić, kiedy usłyszałem słowa.
- Himchan... Nie odchodź...
- Dobrze. - Odwróciłem się plecami do drzwi i ciepło uśmiechnąłem. - Zostanę z tobą całą noc. - Chłopak chwycił mnie za rękę, nadal drżącą dłonią.
- Himchan...- Zaczął łkać.
- Już dobrze. Nie płacz... - Pogładziłem go po ramieniu. - Jestem tutaj.
- Połóż się obok mnie...
- Ale... Nie mogę. - Odparłem zdziwiony.
- Dlaczego?
- Twoja noga...
- To duże łóżko. Zmieścisz się.
- Zelo...
- Proszę... - Nie mogłem oprzeć się jego błaganiom i w rezultacie uległem prośbie. - Himchan...?
- Hmm?
- Jak myślisz, złapią go?
Youngjae i Daehyun już pewnie go dorwali. Ale nie myśl już o tym. 
- Dobrze. - Odparł młody i przytulił się do mnie. Czułem się dziwnie leżąc z nim w jednym łóżku. Wiedziałem, że długo nie zaśnie, toteż miałem zamiar czuwać cały czas, żeby tylko mój przyjaciel mógł mieć we mnie oparcie.

 - Himchan...- Odezwał się pół przytomnym tonem w środku nocy. 

- Co się stało? - Wyszeptałem. 
- Dziękuję. 
- Nie ma za co...
- Himchan...   Kocham cię.

2 komentarze:

  1. Oooo ;-; Słodkiee :* Biedny Żeluś. Ciekawe co się stało :? Pomimo tego złego, pod koniec wyrwało mi się z ust " I see rainbow everywhere *.* .

    OdpowiedzUsuń