piątek, 14 czerwca 2013

0. Molla. (S/Y)

Dookoła byli ludzie... Całe mnóstwo ludzi mieszanych płci. W większości Koreańczycy. Zdarzyło się kilka mieszańców. Nienawidzę ludzi. Zastanawiam się po co właściwie rodzice wysłali mnie do szkoły, skoro wiedzieli, że jeśli ktoś mi się narazi, jestem zdolny do pobicia. Zabijać jeszcze nie próbowałem...
 Po kilku morderczych minutach w końcu przyszła wychowawczyni. Wysoka, seksowna, przefarbowana na jasny blond nauczycielka biologii. Te wulgarne bachory bezczelnie się za nią oglądały. Westchnąłem cicho, tłumiąc swój gniew i wszedłem do klasy. Zająłem idealne miejsce dla mnie. Ostatnia ławka pod oknem.
 Siedziałem sam. Wszystkie pozostałe miejsca były zajęte. Cieszyło mnie to. Zero ludzi = zero zmartwień.
Po rozpoczęciu lekcji, mój lekki sen został przerwany przez impulsywne pukanie do drzwi i szczęk starej, rdzewiejącej już klamki. Nie powiem, zaciekawiło mnie to. Wysoka postać zrobiła kilka ciężkich, dudniących kroków. Gdy go ujrzałem, przeszył mnie dreszcz. Czułem, że jeśli poznałbym go bliżej, wpakowałbym się w kłopoty. To było coś, co ludzie zwą złym pierwszym wrażeniem. Tylko że w tym wypadku, to wrażenie było wręcz tragiczne.
 Nauczycielka wskazała mu miejsce obok mnie. W tej chwili przestałem darzyć ją jakąkolwiek sympatią. Przykleiłem się do okna i przyspieszyłem rozwścieczony oddech. Skierował białe martensy w moim kierunku. Poprawił długi, szary sweter i spoczął na krześle obok mnie. Obdarzył mnie przerażającym uśmiechem. Jego wzrok wręcz wyjadał moją duszę. Wyciągnął rękę.
- Nazywam się Sehun. Wygląda na to, że będziemy teraz sąsiadami. A twoje imię to..? - zignorowałem jego słowa i gesty. Nie miałem zamiaru się z nim spoufalać.
 Przez pięć kolejnych godzin lekcyjnych ten zagorzały idiota wyrzucał z siebie słowa jedno po drugim z prędkością światła. Jadaczka nie chciała mu się zamknąć. Ledwo udało mi się powstrzymać, by nie zrobić tego własnoręcznie.
 Po usłyszeniu upragnionego dzwonka, myślałem, że to już koniec tortur. Niestety na tym myśleniu się skończyło. Nie zdążyłem wyjść ze szkoły, a poczułem na swoim ramieniu dotyk. Odskoczyłem jak poparzony i zacząłem się na niego wydzierać.
- Co ty wyprawiasz?! Oszalałeś?!! - spojrzał na mnie zdziwiony.
- Przepraszam. Nie chciałbyś może pójść ze mną na kawę? - fuknąłem na niego i ruszyłem w kierunku przystanku. Gdy spostrzegłem, że podąża za mną, zacząłem biec. Doskonale słyszałem jego ciężkie buty, odbijające się od twardej powierzchni chodnika. Wszedłem do autobusu. Niestety, on też zdążył to zrobić. Westchnąłem i wyciągnąłem legitymację, by skasować bilet. Sehun wyrwał mi dokument z ręki i zaczął mu się przyglądać, jakby z niedowierzaniem. - Nie zauważyłeś tego wcześniej? Masz błąd w legitymacji! Wpisali ci złą datę! - zaczął stukać o wypisane liczby. Zdecydowanym gestem odebrałem swoją własność i schowałem do kieszeni.
- Nie ważne. - burknąłem i wysiadłem na następnym przystanku. Chyba w końcu dał sobie spokój, bo nie lazł już za mną. W kojącej ciszy dotarłem do domu. Zdjąłem buty w przedsionku i od razu pobiegłem do swojego pokoju, który był na pierwszym piętrze. Jak zwykle, na biurku czekał na mnie obiad. Chwyciłem za talerz i wyrzuciłem jego zawartość do kosza. Tak, jestem anorektykiem. Nie potrzebuję jedzenia, by żyć. Tak właściwie, męczę się tu tylko dlatego, ponieważ dawniej to komuś obiecałem...

2 komentarze:

  1. Prolog jest obiecujący:-)
    Czekam na rozdzialy z zapałem :-D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ależ mnie zaciekawiło, czytam dalej.

    OdpowiedzUsuń