czwartek, 13 czerwca 2013

7. Black Prince. (S/Y)

[+18]

Obudził mnie zapach smażonych jajek. Rzadko kiedy jadałem białko. Jednak SungJong o tym nie wiedział. Postanowiłem dać mu szansę. Po wczorajszym zachowaniu jestem w stanie stłumić choć na chwilę swój gniew. Z reguły bywało tak, że nienawidziłem swoich sług do samego końca, aż sami nie odeszli lub SungYeol nie stwierdził, że powinienem ich wyrzucić. Czy tym razem będzie inaczej? Muszę przyznać, że jego biodra doprowadzają mnie momentami do obłędu. Ale to tylko pożądanie. Nie wiem, czy będę darzył go jakimkolwiek uczuciem. Jak na razie nie mam serca. Będzie musiał się wysilić, by przekazać mi cząstkę swojego. Wtedy na powrót stanę się człowiekiem.
- Śniadanie. - przyszedł i postawił talerz na stole, stojącym około metr ode mnie. - Jak spałeś, panie?
- Dobrze. - odchrząknąłem. - A ty? - zdziwił się nieco, ale w końcu odpowiedział.
- Muszę przyznać, że plecy bolały mnie całą noc. - zgarbił się. Znów to irytujące uczucie w klatce piersiowej...
- Jedzmy. - nakazałem gestem, by zjadł razem ze mną. - W końcu jest tu tylko jeden pokój. Nie będziesz jadł na zewnątrz.
- Tak jest. - skinął głową i przyłączył się do mnie. Prawdę powiedziawszy, jego jajecznica nie była taka zła. W sumie służący powinien mieć wiele umiejętności, by w każdej sytuacji być gotowy na służbę.
 Zjedliśmy wszystko w milczeniu. SungJong wstał i odszedł do kuchni z pustymi talerzami, ponętnie kręcąc przy tym pośladkami. Przygryzłem wargę i lekko puknąłem się w głowę. "Nie szalej", powtarzałem sam do siebie w myślach. Wstałem i poszedłem za nim.
- Masz ochotę na spacer? - zaszedłem go od tyłu. Gdy usłyszał mój głos, podskoczył zaskoczony.
- Panie. - natychmiast odwrócił się i pochylił przede mną. - Jeśli tylko chcesz...
- Nie ważne. - machnąłem na niego ręką i powoli się oddaliłem. Jego lojalny stosunek zaczynał mnie wkurzać. Sam wyszedłem przed dom i rozejrzałem się dookoła. W powietrzu unosił się śpiew barwnych ptaków, tworzący orkiestrę z szumiącymi drzewami. Słyszałem również cichy odgłos potoku, który płynął całkiem niedaleko. Westchnąłem sam do siebie i przysiadłem na schodach.
- Muszę go jakoś zdominować. - zacząłem wypuszczać, w zasadzie nic nie znaczące słowa. - Tak. - pokiwałem głową. - Zdecydowanie. Tej nocy pokażę mu, na co mnie stać. - uśmiechnąłem się pod nosem. SungJong nie zdołał jeszcze poznać całkowicie moich możliwości oraz siły. Lecz dziś wyprowadzę go z tego błędu. Zakończę jego oszukane życie i nadam mu nowe, pod swoimi skrzydłami.
Cały dzień siedziałem i go obserwowałem. Od czasu do czasu na mnie zerkał ze skrępowaniem, jednak nie odważył się nic powiedzieć. W sumie nie robił nic ciekawego. Sprzątał, gotował... wyglądając przy tym... co najmniej pociągająco. Dawno z nikim nie spałem. Jestem mężczyzną, więc mam prawo do takich myśli.
 Miałem ochotę zrobić coś ciekawego, ale zamiast tego, siedziałem i leżałem w łóżku na przemian. Doprowadzało mnie to do szaleństwa. Jedyną dobrą nowiną był chłodny powiew wiatru, oznaczający zbliżającą się, wieczorową porę.
 Zapaliłem w łazience kilka świec i kadzideł. Młody zaglądał za mną, gdyż był to pierwszy raz dzisiaj, kiedy zdecydowałem się zrobić coś konkretnego. Nalałem do pełna chłodnej wody. Wielka, obita metalem wanna czekała, aż płomienie usadzone pod nią pozwolą nagrzać się wodzie do odpowiadającej mi temperatury. Zdjąłem ubrania, rzuciłem je w kąt i przewiązałem w pasie ręcznik, w oczekiwaniu na kąpiel.
 W międzyczasie zawołałem do siebie służącego. Przyszedł do mnie w mgnieniu oka, w końcu dom był niewielkich rozmiarów.
- Chodź tu. - rozkazałem, by się zbliżył. Niepewnie zrobił kilka kroków, ku mojej osobie. Spoglądał prosto w moje oczy. Żar rozpalił się i odebrał od niego kawałek serca, by później tchnąć go we mnie. Zdecydowanym i szybkim gestem chwyciłem w pięść garść jego włosów i odchyliłem do tyłu. Był przerażony. Prawdopodobnie wiedział, co się szykuje. Lekko liznąłem jego dolną wargę. Mimika jego twarzy była nie do opisania, a seksowne usta kusiły coraz bardziej. Jednak chciałem sobie je zostawić na później. Najpierw zjada się ciastko, a na samym końcu wisienkę.
 Zdarłem ubrania z górnej części jego rozpalającego się powoli ciała. Przyparłem go do ściany, by przestał się wierzgać. Oberwał w twarz kilka razy. Zerkał na mnie, z płaczem błagając o litość. Jednakże było już trochę za późno. Zdążyłem się rozpędzić i jednym ruchem pozbyłem się w zupełności dolnej garderoby chłopaka. W obydwie dłonie złapałem jego włosy i mocno szarpnąłem ku wannie. Wepchnąłem go do środka, po czym sam podążyłem za nim. Przejechałem dłonią wzdłuż linii kręgosłupa, drugą nie puszczając czupryny. Zmusiłem go, by usiadł razem ze mną. Był odrętwiały. Nie ruszał się, w obawie o ból ciągnących włosów. Wygiął się do tyłu niczym giętki łuk. Ułożyłem rękę na jego biodrach i pomogłem mu lekko się unieść, by kilka sekund później pchnąć w niego swoją nabrzmiałą męskość. Zawył jak wilk w czasie pełni. Lekko się wysunąłem i wróciłem do poprzedniej pozycji z jeszcze większą siłą, uderzając o czuły punkt. W wannie pojawiła się czerwona ciecz. Rozpłakany SungJong wyślizgiwał mi się z rąk. Cisza była zagłuszana jedynie przez jego szloch. Nie było słychać nawet ptaków... Puściłem jego włosy. Opadł na ścianę wanny. Zacisnąłem zęby. Cholerne kłucie w sercu... Przyciągnąłem go do siebie. Położył się na mnie pozwalając mi wyjść. Krwi było coraz więcej... Zaczynało mnie to martwić, jednak nic nie mówiłem. Płakał tak głośno... Jak małe dziecko. Czy to, co mnie teraz dusi i próbuje zabić... Czy to poczucie winy..?

2 komentarze:

  1. Początek i koniec rozdziału wydaje sie.. jakbys go skopiowała z dwoch roznych blogow... ten sam pomysl, ale inaczej zapisane.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń