Zasnęliśmy w końcu na ganku, z herbatą w rękach. Opierałem się o drewniany filar. Młody zaś postanowił zamienić moje ramię w poduszkę. Kiedy spał, wyglądał jeszcze niewinniej, niż zazwyczaj. Był po prostu uroczy... Wydawało się, jakby go pocałować, byłby słodki niczym cytrynowy cukierek.
Otworzył oczy i odruchowo na mnie spojrzał.
- Hyung... Dobrze spałeś? - ziewnął. Uśmiechnąłem się, słysząc ten zwrot w jego ustach.
- Nie najlepiej. - zrobiłem skwaszoną minę. - A ty?
- Śniły mi się motyle. - przytulił mnie. - Lubię motyle. A ty hyung? Co lubisz, a czego nie? Chciałbym móc lepiej cię poznać...
- Poznasz mnie z biegiem czasu. Mamy go jeszcze trochę w zanadrzu. - pogłaskałem go. - Ja również lubię motyle. I to bardzo.
- Co chcesz na śniadanie? - wstał. Nie wiem dlaczego, ale zacząłem się zastanawiać, jak to możliwe, że tak nagle zmieniły się nasze relacje... Bo się ze sobą przespaliśmy? Czy właśnie to miał na celu mój ojciec..?
- Co chcesz. Daję ci wolną rękę. - również się podniosłem i wszedłem do środka. Przebrałem się w świeże ubrania i usiadłem w salonie, w oczekiwaniu na posiłek.
Byliśmy w czasie konsumpcji zupy mlecznej, kiedy do domu wparował żołnierz. Ukłonił się nisko i spojrzał na mnie.
- Panie. Zostałem wysłany przez króla dziś rano. Miałem sprawdzić, czy oboje jeszcze żyjecie. Widzę, że jesteście już w dobrych stosunkach? - był to wyjątkowo wścibski człowiek...
- Tak. Możesz przekazać królowi, by jeszcze dziś wyjechał po nas orszak.
- Tak jest! - znów się schylił i wyszedł. Spojrzałem na młodego. Był zakłopotany.
- Myślisz... Że król nie będzie miał nic przeciwko... nam...?
- Oczywiście, że nie! W końcu jesteś ze szlacheckiej rodziny! Co innego taki żołnierz, w dodatku sierota... Wiem, że ty jesteś inny! - jego mina z każdym moim słowem rzedła w oczach. - Coś nie tak?
- Po prostu... Chyba powinieneś o czymś wiedzieć... - zaniepokoiłem się.
- Mianowicie..?
- Nie jestem ze szlacheckiej rodziny... To znaczy... Ja... Tak właściwie to nikogo nie mam. Podczas nauk, mieszkałem w sierocińcu. - zbladłem. Zrobiło mi się słabo. Niedobrze. Jeśli ojciec odkryłby moją orientację, mógłby jeszcze jakoś to znieść. Ale z sierotą?! To niemożliwe. Na pewno nas nie zaakceptuje..! I co teraz?!
- Dlaczego wcześniej tego nie powiedziałeś?! - podniosłem głos. Byłem wściekły. Poczułem się okrutnie oszukany.
- Bo ja... Powiedziano mi, że jeśli to odkryjecie, to mogę zostać wyrzucony. I... I ja... - w jego oczach zbierały się łzy.
- Nie pozwolę, żeby cię wyrzucili. Nie dadzą mi teraz nowego służącego... - westchnąłem, sprawiając pozór chłodnego i nieporuszonego. Po jego polikach spłynęły ogromne krople łez.
- Czyli jednak dobrze przewidywałem. Jestem tylko zabawką? Nic nie znaczącą dziwką? Gdybyś mógł, wymieniłbyś mnie? Liczyło się tylko to, żeby zaliczyć? - nie podnosił tonu. Mówił spokojnie, jakby był na to wszystko przygotowany. Spojrzałem na niego, biorąc głęboki wdech.
- Nie wiem... - wstałem i podszedłem do drzwi. - To dziwne uczucie, które jak dotąd nie było mi znane.
- Poczucie wyższości? Dominacji? Zabawy z młodszym dzieciakiem? - wymieniał określenia. Jednak żadne z nich nie pasowało do opisania obecnej sytuacji.
- Pasja. Pożądanie. Chęć przeżycia przygody. Odkrywanie nowego świata. - zastąpiłem terminy. Spojrzał na mnie z nadzieją w oczach.
- Czyli... Czyli moje pochodzenie...
- Nie jestem taki jak ojciec. Nie masz rodziców, to fakt. Ale może byli oni ze szlacheckiej rodziny? Nie wiesz tego, prawda? - pokręcił głową. - No więc właśnie. Spróbujemy to jakoś załatwić. Najważniejsze, żeby się jakoś ukryć. Dziś wieczorem wrócimy na zamek. Nie pozwól, żeby ktokolwiek, a zwłaszcza Yeol, dowiedział się o tym, co tu zaszło, zrozumiałeś?
- Dlaczego wcześniej tego nie powiedziałeś?! - podniosłem głos. Byłem wściekły. Poczułem się okrutnie oszukany.
- Bo ja... Powiedziano mi, że jeśli to odkryjecie, to mogę zostać wyrzucony. I... I ja... - w jego oczach zbierały się łzy.
- Nie pozwolę, żeby cię wyrzucili. Nie dadzą mi teraz nowego służącego... - westchnąłem, sprawiając pozór chłodnego i nieporuszonego. Po jego polikach spłynęły ogromne krople łez.
- Czyli jednak dobrze przewidywałem. Jestem tylko zabawką? Nic nie znaczącą dziwką? Gdybyś mógł, wymieniłbyś mnie? Liczyło się tylko to, żeby zaliczyć? - nie podnosił tonu. Mówił spokojnie, jakby był na to wszystko przygotowany. Spojrzałem na niego, biorąc głęboki wdech.
- Nie wiem... - wstałem i podszedłem do drzwi. - To dziwne uczucie, które jak dotąd nie było mi znane.
- Poczucie wyższości? Dominacji? Zabawy z młodszym dzieciakiem? - wymieniał określenia. Jednak żadne z nich nie pasowało do opisania obecnej sytuacji.
- Pasja. Pożądanie. Chęć przeżycia przygody. Odkrywanie nowego świata. - zastąpiłem terminy. Spojrzał na mnie z nadzieją w oczach.
- Czyli... Czyli moje pochodzenie...
- Nie jestem taki jak ojciec. Nie masz rodziców, to fakt. Ale może byli oni ze szlacheckiej rodziny? Nie wiesz tego, prawda? - pokręcił głową. - No więc właśnie. Spróbujemy to jakoś załatwić. Najważniejsze, żeby się jakoś ukryć. Dziś wieczorem wrócimy na zamek. Nie pozwól, żeby ktokolwiek, a zwłaszcza Yeol, dowiedział się o tym, co tu zaszło, zrozumiałeś?
You are genius !! thank You so much ;3
OdpowiedzUsuńJagoda !!!! Ja nadal czekam na MyungYeol
OdpowiedzUsuń<3 <3 a kce Yeola albo chociaz Gyuwoona. =3 <3 <3