niedziela, 30 czerwca 2013

2. Molla. (S/Y)

Obejrzałem biały materiał owinięty wokół mojej kostki. Nie wyglądało to najgorzej. Zerknąłem na niego, dając znać wzrokiem, że powinien sobie pójść. Miałem dosyć jego towarzystwa jak na jeden dzień...
- Nie ma za co. Nie musisz dziękować. - uśmiechnął się, mimo że nie podziękowałem. Ten dzieciak ma naprawdę bujną wyobraźnię. Że niby miałem mu dziękować? Ciekawe za co...
 Spróbowałem się podnieść, jednak z braku sił upadłem z powrotem na krzesło.
- Yaaaah... Nie powinieneś teraz narażać swojej nogi na wysiłek. Zaprowadzę cię, gdzie będziesz chciał, hmmm? Powiedz mi tylko gdzie mam iść. Jeszcze nigdy nie byłem w tak ogromnym domu. - rozejrzał się dookoła. Spojrzałem na jego twarz. Wyglądał na oczarowanego. Westchnąłem i z niechęcią złapałem go za łokieć. Zacząłem kuśtykać w kierunku swojego pokoju. Niestety przed nami stało wielkie wyzwanie - schody. Mocno trzymałem się poręczy i po kolei pokonywałem każdy stopień. Nie ufałem Sehun'owi na tyle, żeby dać mu się tak po prostu wnieść po schodach. Bez przesady.
 Otworzyłem beżowe drzwi i zapaliłem w środku światło. Włączyłem wiszący na ścianie telewizor.
- Wejdź. - mruknąłem. Skoro już tu jest, to nie mam wiele do stracenia. Niech poogląda sobie mój pokój. Pewnie i tak nigdy więcej nie będzie miał okazji, by zwiedzić to pomieszczenie.
 Ku mojemu zaskoczeniu, jako pierwsze w oczy rzuciło mu się zdjęcie, stojące na moim biurku. Wziął ramkę do ręki i zaczął przyglądać się fotografii.
- Kto to? - zapytał.
- To stare zdjęcie. Nic ci to nie da, jeśli powiem. - usiadłem na wielkim łóżku i zacząłem oglądać telewizję.  W międzyczasie złapałem za szklankę wody, stojącą na nocnej półce.
- Hmm albo po prostu wstydzisz się powiedzieć, co? To twój chłopak, prawda? - wyplułem wszystko, co miałem w buzi. Zacząłem się krztusić.
- Oszalałeś?!! Lepiej odłóż to zdjęcie na miejsce!
- Rany... Zostało zrobione dosyć dawno... Nie zmieniłeś się. No... może z wyjątkiem włosów. - no tak... Na dole zdjęcia była dokładna data. Stare aparaty miały to do siebie, że automatycznie zapisywały datę i godzinę w prawym dolnym rogu... - Zatrzymałeś się w ewolucji? - zaśmiał się, ale mi nawet trochę nie było do śmiechu. Wstałem do niego i wyrwałem zdjęcie z jego rąk. Przetarłem gładką powierzchnię rękawem, aby pozbyć się nagromadzonego na niej kurzu, po czym odstawiłem zdjęcie z powrotem na miejsce.
- Nie. Waż. Się. Więcej. Dotykać. Tego. Zdjęcia. Araso?! I nie jestem żadnym gejem! Nie wiem skąd ci się to wzięło!!
- Ano stąd, że nigdy nie patrzysz dziewczynom w dekolt, a na zajęciach z wychowania fizycznego nie zachwycasz się ich nogami, podczas gdy cała reszta wariuje. Czy to już nie daje do myślenia?
- To, że nie zachwycam się dziewczynami, nie znaczy, że podobają mi się faceci. Nigdy. Ale to NIGDY nie pomyślałem o żadnym chłopaku w ten sposób. I odwal się w końcu od mojej osoby. Masz swoje wesołe życie i powinieneś sobie w nim siedzieć ze swoimi równie pojebanymi koleżkami. A teraz wynoś się. - wskazałem mu drzwi, patrząc na niego spode łba.
- Najpierw coś zjesz. - zachowywał się, jakby zupełnie nie słyszał moich słów. - Na co masz ochotę? - postanowiłem go ignorować. To był najlepszy sposób, by się go pozbyć. Położyłem się na łóżku i dalej oglądałem telewizję. Nawet nie wiem, co w tym momencie robił Sehun. Byłem pochłonięty koreańskim horrorem. - To twoja mama? - kątem oka zbadałem jego położenie.
- Ta. Bo co? - stał oniemiały przed regałem. Nie widziałem jego twarzy. Światło tam nie docierało.
- Powiedz... Masz może siostrę? Albo miałeś? Która powinna być w naszym wieku? - odwrócił się do mnie.
- Nie. Jestem jedynakiem. Dlaczego uważasz, że powinienem mieć siostrę? - spojrzałem na niego jak na idiotę, którym swoją drogą był.
- Twoja mama wygląda zupełnie jak... A z resztą... - uśmiechnął się lekko. Jego zachowanie wydawało mi się bardzo dziwne. Wstałem z łóżka i spojrzałem na niego.
- Woooow... Naprawdę jesteś jakiś inny. - pokręciłem głową. - Nie dość, że ubierasz się jak pedał, to jeszcze masz jakieś chore fantazje. I że niby co? Gdybym miał siostrę, byłaby podobna do mnie. Pewnie z ochotą byś ją rżnął, co? - zakpiłem. Jego wzrok nagle przestał być zamglony i, jakby nie zauważył, że wcześniej do niego podszedłem, odskoczył ode mnie jak poparzony.
- Czy ty właśnie sugerujesz, że jestem w tobie zakochany?! - pierwszy raz słyszałem, jak głośno krzyczy. Rozbawiło mnie to. Zarówno jego mimika jak i gestykulacja były nieziemsko śmieszne.
- Nie ważne. Poprawiłeś mi trochę humor. - spojrzałem na biurko. - Jeśli jesteś głodny, możesz to zjeść. - skinąłem głową w stronę talerza.
- A co z tobą? Wyglądasz strasznie. Jesteś taki chudy... - dotknął mojego przedramienia. Natychmiast odtrąciłem jego dłoń.
- I tak bym to wyrzucił. Ale jeśli nie masz ochoty, to nie jedz. I jeszcze jedno. Nienawidzę, kiedy ktoś dotyka mnie bez pozwolenia ani faktycznej konieczności. Więc lepiej nie rób tego więcej. Dostać łomot z kościstej pięści boli trochę bardziej.
- Na pewno nie chcesz tego zjeść? - ignorant... Pokręciłem głową i westchnąłem. Usiadłem na brzegu łóżka i spojrzałem na swoją kostkę. Wygląda na to, że nie będę mógł iść do szkoły... Jutro z rana pójdę do szpitala. Może zatrzymają mnie na obserwacji..? Nie chcę znowu mieć do czynienia z moją matką. Znów będzie wmuszała we mnie jedzenie i znów skończy się mdłościami... Ehh. Ta nadmierna, sztuczna troska...

1 komentarz:

  1. Nominowałam cię do The "Versatile Blogger Award"
    Więcej info na: http://nancyboyyaoi.blogspot.com/2013/07/the-versatile-blogger-award.html

    OdpowiedzUsuń