[+18]
Zerkałem na półprzytomnego, leżącego na mnie SungJonga. Ledwo łapał oddech, dusząc się przez wręcz paranoiczny płacz. Przyłożyłem dłoń do jego polika, jednak zaraz ją odtrącił. Poczułem się głupio. Usadziłem go na dnie wanny i zacząłem całować po włosach, później po policzkach, pozbywając się słonej wody z powierzchni gładkiej, zaróżowionej skóry. Starał się mnie odepchnąć, ale skutecznie na niego napierałem.
- Przepraszam. - mruknąłem. - Zapomniałem, że nie jesteś przyzwyczajony. Sam rozumiesz... Hoya już jakiś czas z tym żył. - westchnąłem. To był pierwszy raz w moim życiu, kiedy kogoś dobrowolnie przeprosiłem. I pierwszy raz, gdy mówiąc o Hoyi, nie czułem ani gniewu, ani żądzy. - Proszę... Pomóż mi pozbyć się tego wstrętnego uczucia. Pomóż mi odzyskać człowieczeństwo..!
- Jesteś pe~ewien, że to jeszcz~cze możliwe~? - odparł, dławiąc się. Obróciłem go przodem do siebie. Spojrzałem prosto w oczy. Widziałem w nich gniew. Nienawiść... Mogłem o tym pomyśleć wcześniej.
- Nie chcesz tego? Zamierzasz mnie odtrącić? - westchnąłem. - No tak. Mogłem od razu cię wywalić. Byłoby mniej kłopotu. Ojciec nie wysyłał by mnie na pustkowie. Z resztą i tak na nic się nie nadajesz. Praktycznie nic nie robisz. Nie jesteś nic wart. - wtem poczułem piekący ślad na twarzy. Dopiero później, moich uszu dobiegł odgłos uderzanego polika. Przyłożyłem dłoń do zaczerwienionej plamy i spojrzałem na niego.
- Nic nie wart? Czy ty wiesz co mówisz? Słyszysz siebie?! - podniósł ton. - Osobą, która nic nie jest warta, jesteś ty! Nie potrafisz kochać. Patrzysz tylko na potrzeby swojego penisa! Dziwię się, jak SungYeol z tobą wytrzymuje! - wykrzyczał, po czym zaczął dyszeć. Zamurowało mnie. - Myślisz, że dlaczego Hoya cię zdradził? - kontynuował, już trochę spokojniej. Skuliłem głowę i wziąłem głęboki oddech.
- Masz rację. - również zacząłem płakać. - Może i dla ciebie jestem zerem. Może uważasz, że nie umiem kochać. Ale nie rozumiem. Nie mam pojęcia, dlaczego Hoya to zrobił. A Yeol'a w to nie mieszaj. Nie będziesz w stanie tego pojąć.
- HoWon też ma rozum. Nie rób z niego idioty. Pewnie wasz związek opierał się tylko na seksie? - burknął.
- Wcale nie. - zdziwił się lekko. - Chodziliśmy na spacery i na przejażdżki konne... Czasami nawet organizowaliśmy wyprawy. A seks był tylko kilka razy w tygodniu, o ile był w królestwie. - uśmiechnąłem się lekko. - Zawsze go wyczekiwałem. Dawałem mu wszystko, co najlepsze... Myślisz, że zdenerwowałem się bez powodu? Dostawał ode mnie dosłownie wszystko. Nawet nie musiał prosić...
- To ja już sam nie wiem...
- Dlatego uważam, że tak naprawdę nigdy nic do mnie nie czuł. I to boli mnie najbardziej...
- Nie myśl o tym, książę. - przysunął się bliżej. Woda w wannie była zupełnie czerwona. Ale najwidoczniej młody nie przejmował się tym. Złapał mnie za podbródek i wpił swoje miękkie usta w moje. - Pomogę ci. - mruknął prosto do ucha i zaczął błądzić dłońmi po moim torsie. Nie mogłem już się powstrzymać. Wstałem, ciągnąc go za sobą. Oplotłem ramiona wokół jego talii i lekko uniosłem ku górze. Wyszliśmy z wanny. Oparłem go o ścianę i zmusiłem, by się wypiął. Chwyciłem mydło i dokładnie posmarowałem jego wejście.
- Spróbujemy jeszcze raz, tylko tym razem zrobię to powoli, dobrze? - wyszeptałem. Pokiwał głową zezwalając na moje działanie. Przymierzyłem się i ostrożnie w niego wszedłem. SungJong głośno sapnął. - Wszystko w porządku?
- Delikatniej! - ostrzegł mnie. Ułożyłem dłonie na jego plecach, a w zasadzie, zacząłem je obmacywać. Miarowo wysuwałem się i wracałem na poprzednie miejsce na przemian. Wszystko robiłem tak, żeby sprawić mu jak najmniej bólu. I tak kilka razy jęknął, ale to już mogła być oznaka przyjemności.
- Boli?
- Tak.
- Bardzo?
- Tak.
- Jak bardzo?
- Cholernie bardzo.
- Mam skończyć?
- Nie.
- Dlaczego?
- Bo... Bo to... Przyjemne...
- Ból sprawia ci przyjemność..? - nie odpowiedział mi na to pytanie. Po prostu wydał rozkaz, jak gdyby to on tu rządził. Dzieciak...
- Przyspiesz. - wedle życzenia, moje ruchy z każdą chwilą stawały się intensywniejsze. Złapałem jego męskość i zacząłem ją stymulować. Jego stęki były muzyką dla moich uszu. Nachyliłem się nad nim i chwyciłem między zęby delikatny płatek ucha. Czułem, że już blisko. Mimo, że ten stosunek był inny od tych, których byłem dotychczasowym bohaterem, podwójnie mnie to podniecało. Spokój, równowaga i zgodne bicie dwóch serc... Nigdzie nie pędziliśmy. Po prostu robiliśmy to, co nam odpowiadało. Nikt nie miał jak nas nakryć, więc niczego się nie baliśmy.
Wylałem się w nim. Natomiast SungJong zabrudził podłogę.
- Sprzątasz to. - spojrzałem na niego zdyszany i wyszedłem na zewnątrz. Obróciłem go przodem i nacisnąłem na ramiona, zmuszając by klęknął. Wepchnąłem się do jego ust, pozbywając się niepotrzebnego brudu. - No, teraz przynajmniej masz mniej do czyszczenia kotku. - pogłaskałem go. - Grzeczny chłopiec. - złapałem ręcznik i owinąłem go. Sam też zacząłem się wycierać. - Chodź. Idziemy spać. Jestem już zmęczony...
- Nie chcesz nic zjeść? - złapał mnie za rękę. Co to za ciepło... Tam w środku? Dawno nie czułem czegoś takiego... Może faktycznie jestem głodny? Albo to przez tę wodę?
- Jeśli chcesz, możesz coś dla siebie zrobić. Ja chcę tylko herbatę. Ale najpierw się ubierzemy. - zaśmiałem się.
Kobieto a gdzie dymanie Yeola T-T nie no jezu kocham / yeolli <3 <3
OdpowiedzUsuńYeolii spadówa!!
OdpowiedzUsuńOn dyma tylko Maknae!!