poniedziałek, 1 kwietnia 2013

5. Heonjeong (S/Y)

Siedzieli w hotelu wykonując razem ćwiczenia rehabilitacyjne. HongKi miał za zadanie łapać rękoma YongHwę za nadgarstki i ściskać je z całej siły. Jung wystawił dłonie ku młodszemu i oczekiwał rezultatów ćwiczenia. Jednak uścisk blondyna znacząco słabł z każdym kolejnym chwytem. Zmartwiony brunet spojrzał na wysilającego się i trudzącego wokalistę.
- Nie musimy tego robić teraz. Możemy odłożyć to ćwiczenie na później. 
- Ale po co? - Zapytał zaskoczony. - Skoro już jesteśmy w hotelu to przynajmniej zróbmy po trzy ćwiczenia. 
- Nie jesteś zmęczony? Pływaliśmy dzisiaj bardzo długo. 
- Pływanie to też część rehabilitacji. - Uśmiechnął się. - Chodzenie jest już dla mnie coraz łatwiejsze. Ale moje ręce... - Wplótł palce w dłonie YongHwy i zacisnął je. - Czujesz? Czujesz jak mocno cię trzymam? - YongHwa zadrżał i skulił głowę. Nie chciał pokazać łez, które zaniepokoiłyby blondyna. Nic nie czuł. Czuł tylko delikatne palce HongKi'ego. Nic poza tym. Żadnego uścisku... 
- Idzie ci coraz lepiej. - Wymamrotał. - Czuję. - Skłamał. Zaczął się zastanawiać, czy to dobrze. Ale w końcu... Czy białe kłamstwo jest grzechem? Gdyby powiedział prawdę, HongKi zapewne straciłby chęć do czegokolwiek...
- To twoja zasługa! - Krzyknął z uśmiechem. - Jeszcze kilka dni i powinno być dobrze, nie sądzisz?
- Tak. - Wyprostował się. - Będzie dobrze. - Każde słowo starał się wypowiadać jak najnaturalniej. - Jednak według mnie powinieneś odpocząć. - Wstał od stołu i podszedł do Lee. Złapał go za ramiona i podniósł do góry. Skierowali się w stronę balkonu.
- Mimo że jesteśmy daleko od domu, gwiazdy wyglądają tak samo. - Uniósł głowę ku niebu.
- Masz rację. Są takie same.
- Hyong. Mogę cię o coś zapytać?
- Oczywiście. - Odpowiedział niepewnie.
- Czy jesteś szczęśliwy?
- Co to w ogóle za pytanie? - Przytulił młodszego. - Oczywiście, że jestem. Dopóki zostaniesz obok mnie, będę najszczęśliwszy na świecie.
- To dobrze. - Uśmiechnął się.
- Ale dlaczego o to pytasz tak nagle?
- Tak po prostu. Chciałem wiedzieć, czy nie trwasz przy mnie z poczucia winy.
- Nie testuj mnie w ten sposób. - Oburzył się.
- Przepraszam. - Spuścił głowę. - Chodźmy spać. Faktycznie jestem zmęczony. - Chciał jak najszybciej odbiec od tematu. Zrobiło mu się głupio. Starszy złapał go za ramiona i podprowadził do łóżka. Wślizgnęli się pod kołdrę i zamknęli oczy.

HongKi P.O.V.
Nadal nie potrafię mu zaufać. Trzymam niepotrzebny dystans, co pewnie wprawia go w zakłopotanie. Domyślam się, że z mojej winy czuje się niepewnie. W końcu moje zachowanie nie jest normalne. Ale nie chcę, żeby oglądał więcej mojego ciała, niż to konieczne. Pod moimi ubraniami skrywają się koszmarne blizny i resztki siniaków z wypadku. Jeśli je zobaczy, zacznie się martwić i będzie darzył mnie współczuciem, a tego nie chcę najbardziej, ponieważ współczucie niszczy ludzkie uczucia. Właśnie dlatego nie chcę go do siebie dopuścić z taką łatwością. Co jeśli kieruje się tylko współczuciem? Jeśli jestem dla niego zwyczajną zabawką? Jeśli zrobi ze mnie sprzedajną dziwkę? Albo jeśli opuści mnie, kiedy skończą się rehabilitacje? Nie mogę się w nim zakochać. Bynajmniej nie teraz. To może być chwilowe zauroczenie, które zostało źle zdiagnozowane. Jeśli nie będę brnął w to głębiej, rozstanie nie będzie bolało aż tak. Jeśli nie dopuszczę go do swojego serca, nie zdoła rozedrzeć go aż tak bardzo, kiedy zdecyduje się odejść. Jeśli w ogóle zdecyduje się odejść. Jestem niepewny. Boję się o przyszłość. Nie wiem, czego mam się spodziewać. 
 Zamknąłem oczy. Starałem się o tym nie myśleć. Ale nie ważne jak bardzo się starałem, nie dawało mi to spokoju. Jestem uparty, nawet pod tym względem. 
Obróciłem się w jego stronę, zwijając większość kołdry pomiędzy nasze sylwetki. Jego plecy nienaturalnie się odbijały. 
- Hyong? Coś się stało? - Spytałem wystraszony. Niestety nie usłyszałem odpowiedzi. Może moje pytanie było zbyt ciche? - Hyong? - Chwyciłem za kołdrę i pociągnąłem w swoją stronę, ale wyślizgnęła mi się z palców. - C... co jest? Jak to możliwe?
- HongKi? Nie śpisz? - Usiadł na łóżko i przetarł twarz.
- Hyong... Czy ty płaczesz? 
- Nie. 
- Dlaczego... Dlaczego nie mogę podnieść kołdry? Przecież czułeś, jak mocno cię ściskałem. Czyżby moje mięśnie zanikały? - Mój głos płatał figle. Byłem zrozpaczony. Najgorsze było to, że YongHwa milczał. Nawet nie raczył na mnie spojrzeć. Odwrócił się tyłem do mnie. - Hyong... Co się tu dzieje? - Wciąż milczał. Czułem, że długo już nie wytrzymam. Wybuchłem gromkim płaczem, przyglądając się swoi dłoniom. Próbowałem zacisnąć palce na własnych nadgarstkach, ale... nic nie czułem. 

 Obudziłem się zmęczony jak nigdy, toteż postanowiłem wypoczywać dalej. YongHwa krzątał się po pokoju hotelowym. Zaczęło mnie zastanawiać, dlaczego zgodziłem się na wyjazd z nim. Czy to faktycznie zauroczenie? 
- Śpisz? - Podszedł do mnie. Otworzyłem zmęczone oczy i przetarłem wilgotne i lepiące się policzki. Płakałem wczoraj bardzo długo. On też. W zupełnej ciszy.
- Nie. Ale nie czuję się najlepiej. - Mój głos brzmiał, jakby ktoś przejechał po strunach głosowych tarką. 
- Potrzebujesz czegoś? Może jesteś głodny? Albo zaparzyć ci herbatę? 
- Nie. Po prostu poleżę jeszcze trochę. - Mruknąłem i cały zakryłem się rozgrzaną kołdrą. Nie kłamałem. Naprawdę zrobiło mi się niedobrze. Może to przez ten klimat. Kilka dni upału potrafią doprowadzić człowieka do szaleństwa. 
_______________________
Przepraszam za przerwę TT^TT Święta święta, a teraz trzeba zrzucić kilogramy xD Mnie to niestety ominie >_< Mam zbyt dużo nowych pomysłów ;p Czekajcie na dalsze rozdziały <3

1 komentarz: