YoHyun czekał na swojego przyjaciela już jakieś dwadzieścia minut. No tak. DongHae jak zwykle się spóźniał. Blondyn podszedł do barierek mostu i oparł się na łokciach. Ze spokojem obserwował białe łabędzie pływające w małej zatoce. Uśmiechnął się, kiedy dostrzegł szare pisklęta niesfornie człapiące po brzegu rzeki. Odwrócił się, kiedy poczuł ciepło czyjejś dłoni na swoim ramieniu.
- Przepraszam. - Wdusił z siebie sapiący DongHae, garbiąc się i próbując złapać oddech. - Uciekł mi autobus.
- Nic się nie stało. - Uśmiechnął się i odgarnął grzywkę na bok. - Idziemy?
- Tak, chodźmy. - Wyprostował się i głęboko westchnął. - Właściwie to dlaczego mnie tu zaprosiłeś? - Zapytał. Co prawda ta dwójka nie znała się zbyt długo, ale w ciągu kilku miesięcy stali się sobie bardzo bliscy. Hyunnie za wszelką cenę chciał uczcić pierwszy dzień lata wraz z brunetem poprzez wspólne wyjście o wesołego miasteczka.
Kiedy oczom YoHyun'a ukazał się ogromny diabelski młyn od razu chwycił Hae za nadgarstek i pociągnął w stronę kolosalnej maszyny ignorując jego pytanie.
- Patrz! Jakie to wielkie! - Wrzeszczał, starając się przekrzyczeć cały tłum skupiony w bramach parku rozrywki.
- Zaczekaj! Ja nie chcę! - DongHae nie chciał tego okazywać, ale strasznie bał się wysokości. Jednak nie zdążył się obejrzeć, kiedy znajdował się już w środku razem z blondynem.
Okrąg poszedł w ruch. Hae zacisnął pięści i starał się nie wyglądać na zewnątrz. Niestety kątem oka dostrzegł odległe domy. Byli już bardzo wysoko. Odruchowo przytulił się do Hyunnie'go, który uśmiechnął się pod nosem.
- Coś nie tak? - Spojrzał na skulonego przyjaciela.
- Nie, a dlaczego? - Brunet udawał, że nie wie o co chodzi.
- Dlaczego mnie tulisz?
- Żeby nie było ci zimno głuptasie! - Wybrnął z sytuacji obronną ręką. Nie chciał wyjść na strachliwego. - Pójdziemy później na rollercoaster?
- Jeśli chcesz, to pójdziemy. A później możemy gdzieś usiąść i nacieszyć się tą pogodą.
- Um. - Kiwnął głową. - W sumie to mam ci coś do powiedzenia, więc ta przerwa nie pójdzie na marne.
- Co takiego? - Spytał zaciekawiony. Prawdopodobnie nie miał pojęcia co szykuje DongHae.
- Zobaczysz. - Uśmiechnął się cwaniacko i zajrzał na zewnątrz. Wstrzymał oddech i czekał, aż zjadą na dół.
W końcu nadszedł kres męki. Dwójka udała się na wspomniany rollercoaster. Krzyczeli i szaleli do upadłego. Już po jednym przejeździe byli wykończeni. Ponieważ dobrze znali okolice, bez problemu dotarli na łąkę rozciągającą się w samym środku pachnącego, zielonego lasu. Usiedli na miękkiej trawie i wznieśli głowy ku puszystym chmurom.
- Więc co miałeś powiedzieć? - Przypomniał się zniecierpliwiony YoHyun. DongHae spojrzał na jego twarz. Idealny nos, piękne usta których pragnął zasmakować i czarujące, głębokie oczy... Poczuł, jak lekko się rumieni.
- Lubię cię. - Wydusił jednym tchem.
- Ja też ciebie lubię. - Odparł bez zastanowienia nie zdając sobie sprawy z powagi sytuacji.
- Nie rozumiesz, prawda? - Usiadł po turecku. - Nie rozumiesz jak bardzo cię lubię.
- A jak bardo mnie lubisz? - Zbliżył się do przyjaciela. Hae złapał go za tył głowy i przyciągnął do siebie.
- Bardzo. - Wyszeptał. Przez ciało YoHyun'a przeszły dreszcze, które sprawiły mu przyjemność. Zapragnął więcej. Spojrzał głęboko w oczy bruneta, po czym złożył niewinny pocałunek na jego policzku.
- To chyba dobrze? - Zaśmiał się. - Bo widzisz... Ja też cię bardzo lubię. - Poczuł jak DongHae na niego napiera. Kilka sekund później znajdował się już na trawie z brunetem wiszącym tuż nad nim. Hae zbliżył się do niego jeszcze bardziej. Kiedy już prawie się całowali, piosenkarz się rozmyślił i usiadł obok.
- To nie powinno tak wyglądać. - Westchnął. - Przepraszam.
- Co jest złego w całowaniu się na łące? - Zapytał ironicznie. Był zdenerwowany.
- Nie o to mi chodzi... A co jeśli ktoś nas zobaczy?
- Rozumiem. Czyli fani są ważniejsi. Spoko. - Wstał, a DongHae zaraz za nim.
- To nie tak! - Złapał go za rękaw. - Nie to miałem na myśli! Ja na prawdę... Aish! - Krzyknął i nieoczekiwanie wpił się w usta blondyna, który próbował go odepchnąć. Hae z początku nie zamierzał przerywać, ale w pewnym momencie odpuścił.
- Co ty wyprawiasz?! - Wrzasnął YoHyun.
- Czy nie tego chciałeś? - Spojrzał na niego zdezorientowany.
- Trzeba było zrobić to w czasie. - Warknął i impulsywnym krokiem zaczął się oddalać. Wszystkie emocje skumulowały się w nim. Czuł jakby miał zaraz wybuchnąć. Chciał śmiać się, skakać, płakać i wrzeszczeć jednocześnie. Nie wiedział, czy podoła samemu sobie. Czy faktycznie nie wybuchnie...
Zuy DongHae :(
OdpowiedzUsuńCałować mi sie tu a nie problemy robić!
I ten idealny nos hehe :D
Dziękuję :***
Czekam na kolejne :3