Przez chwilę się wahałem. Prawdę mówiąc, byłem rozkojarzony, jednak korzystając z okazji, że SungYeol wyszedł, szybko się wytarłem, wciągnąłem na siebie ubrania i wybiegłem za młodszym. Całe szczęście, w zamku było już ciemno, więc nikt nie pałętał się po korytarzach. Mknąłem w stronę pokoju SungJong'a, kiedy nagle usłyszałem ciche chlipanie, dobiegające z bocznego korytarza. Niepewnym krokiem stąpałem ku skulonej postaci młodszego.
- S... SungJong... - nie wiedziałem, co należy powiedzieć w takiej sytuacji. Gdy byłem coraz bliżej, chłopak zaczął odsuwać się w głąb korytarza. Ten widok mocno mnie zabolał. - Ja... Ja tego nie chciałem. SungYeol on... On po prostu... - nie potrafiłem ubrać całej tej chorej sytuacji w słowa.
- Wiem. Nie musisz mi tłumaczyć. Potrzebowałeś tego, prawda? Chciałeś tego. Nie masz co się wstydzić. Zapewne w porównaniu do niego, jestem niczym...
- Oszalałeś? Nie jesteś niczym! - załkałem. - Jesteś najważniejszy! Jesteś jedyny! Jesteś wszystkim! - nie wytrzymałem. Podszedłem do niego bliżej. Szybko się odsunął. - Moje serce... pęka... - łzy. Nie powstrzymywaliśmy ich. Opadłem na podłogę. Straciłem nadzieję. Straciłem przyszłość. Straciłem duszę... Jednakże nie porzuciłem ich. Zamierzam walczyć, nie ważne jak beznadziejna będzie sytuacja. - Serce, któremu pozwoliłeś urosnąć... Dlaczego teraz wrzucasz je do ognia?
- Czy... Zamierzasz mnie teraz odłożyć do szafy jak zimowy płaszcz, którą wyciągasz tylko wtedy, gdy jej potrzebujesz? - przecząco pokręciłem głową.
- Czy mógłbym cię odłożyć, skoro cię kocham? Czy mógłbym w ogóle istnieć bez ciebie, skoro jesteś moim sercem? - przetarłem łzy, jednak niewiele to dało. Poliki nadal były mokre... - Nie przeżyję bez ciebie. Zniknę, jeśli odejdziesz... Nie zostawiaj mnie.
- Nie zamierzam cię zostawić. Właściwie to miałem nadzieję, że pójdziesz za mną. Nie chcę tego tak przerwać... Bo... Bo moje serce cię pokochało. Pokochało dzielenie się z tobą miłością.
- Czekaj. Czyli ty... Czy ty właśnie...
- Tak. - uśmiechnął się lekko. - Wybaczę ci. - ucieszyłem się. Już chciałem rzucić się mu na szyję. Już zamierzałem go wyściskać i wycałować, ale... ale coś mnie powstrzymało...
- Czy... Czy mogę... - skuliłem lekko głowę. Nie zdążyłem nawet skończyć. SungJong cmoknął mnie w policzek.
- Za bardzo cię kocham. - przyłożył dłoń do mojego polika. Załkałem jeszcze głośniej.
- SungJongie..!
- Ale... Jednak dziś wolę spać u siebie... Wiesz, nie chciałbym spotkać SungYeol'a i...
- Dobrze. W porządku. - pokiwałem głową i wstałem. Powycierałem twarz i pożegnałem się z młodszym. - Śpij dobrze. - posłałem mu szeroki uśmiech i zniknąłem w ciemnościach zamku. Myślałem. Bardzo dużo myślałem. Sam nie wiedziałem, co robię. Bałem się wrócić do swojego pokoju. Wiedziałem, że Yeol tam będzie. I nie miałem pojęcia, co będzie zamierzał. Jednakże... Nie mogę być na niego zły. Nie potrafię. Nie ważne, co to jest. Nigdy się na niego nie złościłem. Nawet gdy byliśmy mali. Był dla mnie zawsze najlepszym przyjacielem. Najstabilniejszym oparciem.
- Myungie. - zostałem przywitany już w progu. - Nie powinieneś za nim iść. Sam wiesz, że to niedobrze dla was obu.
- Nie. Nie mów tak, SungYeol. - spojrzał na mnie zdziwiony. - Kocham go. Bardziej niż Hoyę. Bardziej niż kogokolwiek. I nie zmienisz tego.
- Hmm. Wybaczył ci? Powinniśmy to powtórzyć? - podszedł do mnie. Uderzyłem go w twarz z całej siły. - Przestań! Przestań to robić! Nawet nie wiesz jak bardzo irytujący jesteś! Co się z tobą stało?! Gdzie jest dawny SungYeol, którego znam?!
- Hyung... Ja... - spuścił głowę.
- Przestań taki być... naprawdę lubiłem swojego przyjaciela. A teraz ten przyjaciel... Można powiedzieć, że mnie zgwałcił. Jak to możliwe, że nasze życie potoczyło się w ten sposób? Jak mogłeś mi to zrobić? - nieświadomie zacząłem ronić łzy.
- Przepraszam hyung.. Ale... Od dłuższego czasu ja także darzę cię głębszym uczuciem... Nie chcę patrzeć, jak zostawiasz mnie w tyle dla SungJong'a. Nie pamiętasz naszej obietnicy? Zawsze będziemy iść ramię w ramię. Zawsze obok siebie. Pamiętasz czyje to słowa? Twoje. To twoje słowa hyung. Słowa twojej obietnicy. Chyba o nich zapomniałeś. Zapomniałeś o mnie. O nas. Straciłeś przyjaźń. Zapewne między nami będzie teraz dziwnie. Ale nawet jeśli postanowisz mnie wyrzucić. Nawet jeśli się mnie pozbędziesz, wygnasz mnie z zamku albo z kraju, to musisz wiedzieć, że nie ważne co mi zrobisz, nie ważne na jakie katusze mnie skażesz, ja zawsze będę po twojej stronie hyung. Zawsze w moim sercu będziesz tym hyungiem. Hyungiem z pięknym ciałem i przystojną twarzą. Będziesz hyungiem, którego bardzo kocham. Więc zapomnij proszę o dzisiejszym dniu. Zapomnij o tym, że spełniłem swoje marzenie o seksie z tobą. - zaniemówiłem. Naprawdę nie wiedziałem co powinienem zrobić. Nigdy nie myślałem o Yeol'u w ten sposób.. Zawsze był dla mnie najlepszym przyjacielem. Nic więcej.
- SungYeol... - jęknąłem zdezorientowany.
- Idź już spać, książę. - ukłonił się. - Zrobię dla ciebie jutro śniadanie.
omomomoooomomoomomo leżę!!!!
OdpowiedzUsuń