Długo nie mogłem się opanować. Musiało minąć trochę czasu, żebym przypomniał sobie, że Sehun nadal siedzi tyłkiem na moich udach, opierając się kolanami o łóżko.
- Już? Już dobrze hyung? - wytarł moje łzy. Gapiłem się na niego ze zdziwieniem.
- Nie jesteś zły? Ani zdziwiony? Ani nawet zazdrosny..?
- Dlaczego miałbym być zły? Nie znałem cię wcześniej, a widocznie Lay wiele dla ciebie znaczył. Jestem spokojny, wiedząc, że ten chłopak cię uszczęśliwił. - uśmiechnął się. - Rozumiem, że umarł obok ciebie. To musiało być straszne.
- Ale chyba nie było najgorszym...
- Hę? Co masz na myśli? - nie rozumiał.
- Moja matka dobrze wiedziała o moich stosunkach z nim... Z resztą mój wujek też. Jedynie ojciec nie miał pojęcia o tym, z kim się spotykam...
- Do czego zmierzasz?
- Moja matka zawsze była przeciwna moim spotkaniom z Yixing'iem. I dlatego... Dlatego nie puściła mnie na jego pogrzeb... - złapałem Sehun'a za ramiona i oparłem głowę o jego klatkę piersiową. - Nie mogłem zobaczyć go ostatni raz... Nie mogłem nawet przeprosić jego mamy! - zawyłem.
- Na pewno Lay nie ma ci tego za złe... - pogłaskał mnie po głowie. - Hyung... Nie martw się tym. - ujął moją twarz w dłonie i przyciągnął do swojej. - Nie zrobiłeś nic złego. - wyszeptał. Przeszły mnie dreszcze. - Dlaczego tak drżysz? - uśmiechnął się. Przez moment naprawdę nie wiedziałem jak się zachować... Znienacka poczułem dotyk czegoś miękkiego na środku mojego czoła. - No, hyung. Idź już spać. Ja też muszę się zbierać. - faktycznie było już ciemno. A ja byłem oszołomiony tym, co przed chwilą się stało. Sehun zdążył w tym czasie spakować swoje rzeczy i już miał wychodzić, lecz udało mi się go zatrzymać, łapiąc jego nadgarstek.
- Jest już bardzo ciemno. Jak mogę ci pozwolić tak pójść do domu? - sam nie wiedziałem, co mówię.
- Dam sobie radę hyung, nie martw się o mnie.
- Nie. Zostań. - pociągnąłem go. Usiadł obok mnie. - Ponoć nie lubisz być sam.
- Mama wróciła już do domu. Nie wiem o co się martwisz. - poklepał mnie po ramieniu.
- Jednak mimo wszystko wolałbym, żebyś został u mnie na noc. - spojrzałem mu w oczy.
- Hyung czy ty coś planujesz? - lekko zakrzywił prawy kącik ust ku górze. Głośno przełknąłem ślinę.
- Oszalałeś?! Co niby miałbym planować?!
- No... Sam nie wiem. - zaśmiał się nerwowo i odłożył torbę pod ścianę. - Ale skoro tak nalegasz to zostanę. - bez pardonu położył się na moje łóżko. Zapaliłem nocną lampkę i ułożyłem się obok niego. - Wiesz hyung... Zanim ciebie poznałem, byłem naprawdę bardzo samotny.. Ty chyba też byłeś samotny. Odkąd Lay odszedł, nie przyjaźniłeś się z nikim? - zaczął gadać. No tak... Długo z nim nie pośpię...
- Nie chciałem się narażać na ból. Bałem się, że znów się w kimś zakocham, więc wolałem stać gdzieś na uboczu i z nikim się nie zadawać. Lecz to nie zmienia faktu, że faktycznie czułem się osamotniony.
- Rozumiem... - przewrócił się na brzuch i objął mnie prawym ramieniem. - Jesteś śpiący hyung? Chcesz iść już spać?
- Nie jestem aż tak śpiący. Dlaczego pytasz? Zamierzasz przegadać całą noc? - zaśmiałem się, jednak nie na długo, gdyż chwilę później dostrzegłem nad swoją głową oczy Sehuna.
- Nie wiem czy będziemy gadać, ale chcę ci coś pokazać. - nawet nie uprzedził. Nic nie powiedział. Po prostu przyssał się do moich ust niczym pijawka. Szeroko otworzyłem oczy. Niewątpliwie, zaskoczył mnie i to bardzo. Szybko złapałem go za ramiona. Chciałem go odepchnąć. Cofałem głowę najmocniej jak się dało. Jednak na próżno. Złapał mnie za lewy nadgarstek i splótł nasze palce. A ja wciąż starałem się uwolnić na wszelkie sposoby. Chciałem odwrócić od niego twarz, ale zdążyłem się wbić w poduszę. Nie było jak... Moje serce co sekundę, przyspieszało rytmu o jakieś dwadzieścia uderzeń. Nie zamierzałem dać za wygraną, ale ten dzieciak był silniejszy. Długo mu to zajęło, zanim przestał. Chyba trochę bał się mojej reakcji. - I jak? - szepnął, wciąż wisząc tuż nade mną. - Hyung? Umiem całować? - nawet się na tym nie skupiłem... Głupi bachor.
- Oszalałeś? Do końca ci odbiło? - zmarszczyłem brwi. - Kto normalny całuje swojego hyunga?! - nie zaskoczyłem go. Widocznie się na to przygotował. - Czy ty wiesz co zrobiłeś?! Nawet Lay... Nawet on nie zasmakował tych ust! - poczułem piekące łzy napływające do kącików oczu. - Jak... Jak mogłeś tak po prostu to zrobić?! - uderzyłem go w ramię. - Jak?! Jak?!! - zwiesił głowę. Usiadł na łóżku obok mnie. A ja? Ja płakałem. Płakałem nad tym jak beznadziejne stało się moje życie. Jak znów zacząłem tracić zaufanie i wiarę w ludzi.
- Przepraszam hyung... - skulił się pod ścianą i słuchał mojego rozpaczliwego szlochu.
- Nienawidzę cię. Jesteś najgorszy. Jesteś nieznośny! Dlaczego w ogóle musiałem cię spotkać?! Dlaczego usiadłeś ze mną w ławce?! Po co?! Po co za mną łaziłeś?! PYTAM SIĘ!!! - wydzierałem gardło na cały dom. Z każdym kolejnym słowem chłopak coraz bardziej się kulił. Napawał mnie nienawiścią. Po co w ogóle chciałem, żeby został na noc?! Zabrał mi to, co było dla mnie najcenniejsze. Zabrał usta, przeznaczone dla Lay''a...
weź weź idź sie lecz! beznadzieja... jak się już całuja to niech im pasuje.. anie jeden kce a drugi niue SZATANIEEEEEE
OdpowiedzUsuń