czwartek, 25 lipca 2013

8. Molla. (S/Y)

Nadszedł czas, by nadrobić zaległości. Ustawiłem przy biurku dwa krzesła i otworzyłem zeszyty. Chwilę później przyszedł Sehun. Oczywiście musiał przynieść jedzenie. Bo bez tego by się nie obyło. Jednak odmówiłem spożywania czegokolwiek, mimo że jego potrawy wyglądały bardzo apetycznie. Usiadłem za biurkiem i zacząłem przeglądać podręczniki.
- Więc jeśli chodzi o mitozę...
- Aishh... - niechętnie do mnie dołączył. - Może od podstaw? Te wszystkie małe pręciki i w ogóle... - westchnąłem.
- Czy ty śpisz na lekcjach? - no tak. Teraz wszystko jasne. To stąd ten tępy wyraz jego twarzy...
- Hyung! Miałeś mnie uczyć, a nie narzekać! - zaśmiałem się.
- To spójrz na ten obrazek. Może ci się trochę rozjaśni w głowie.
- Umm... - zaczął dokładniej przeglądać kartki podręcznika. - W sumie jakby się zastanowić, to nie jest aż tanie trudne...
- Gdybyś uważał na lekcji, to byś rozumiał...
- Yah! Przecież uważam na lekcjach! Po prostu siedzimy za daleko od nauczycielki i nie wszystko słyszę!
- Więc jej to powiedz. Przecież możesz przesiąść się do przodu.
- Nie mogę cię zostawić samego hyung. - uśmiechnął się szeroko. - W końcu jesteśmy przyjaciółmi. - zaczął przeglądać zeszyty pożyczone od kolegów z klasy. - A rozumiesz sinusy i cosinusy?
- To przecież proste. - obserwowałem go z kamiennym wyrazem twarzy. Sam nie wiedziałem, co czuję w tym momencie...
- No wiem. Ale jakoś nie do końca to rozumiem. Z ostatniej kartkówki dostałem tróję! - jęknął. - Nie mogę mieć takich słabych ocen... - zaczął czytać definicje z zeszytu na głos. - A ty się nie uczysz?
- Ja umiem wszystko z lekcji. - sięgnąłem po jakąś książkę z mojego regału.
- Hmmm jak to możliwe?
- Nie zauważyłeś, że na każdy temat przeznaczamy czas około dwóch, trzech lekcji? A ja zawsze lubię być na bieżąco i czytam sobie cały kolejny dział.
- Niemożliwe hyung... Więc po co chciałeś się uczyć, hmm?
- Chciałem się po prostu upewnić, że wszystko umiem. - uśmiechnąłem się lekko. - Już zrobiłem to, co miałem w planach.
- A co ze sprawdzianem z historii?
- Czytam naprawdę dużo historycznych książek. Nigdy nie uczę się na lekcję.
- To niesprawiedliwe... - kontynuował czytanie biologii. Jednak widziałem, że kątem oka zerkał na mnie. Postanowiłem zanurzyć się w lekturze. Po kilku minutach zapomniałem o istnieniu Sehun'a. On niestety nie zapomniał o wmuszaniu we mnie jedzenia. Nie minęło pół godziny, kiedy zostałem zmuszony do zjedzenia kawałka jabłka upieczonego z cynamonem.
- Pęknę przez ciebie. - mruknąłem i położyłem się na łóżku.
- Nie pękniesz, spokojnie. - zaśmiał się i odwrócił się w moją stronę. - Opowiesz mi coś o tym kolesiu? Yixing'u? Chciałbym wiedzieć coś na jego temat.
- Po co? Nic na tym nie zyskasz, on i tak nie żyje..
- Wiem. Ale dlaczego nie żyje? Mięliście wypadek, racja? - nie odpowiadałem. - Hyung? Dlaczego uważasz, że to ty go zabiłeś? Zepchnąłeś go ze skarpy? Otrułeś?
- To nie jest zabawne! - krzyknąłem. - Przestań sobie robić żarty!
- Nie możesz mi po prostu powiedzieć, jako przyjacielowi?! - zdziwiłem się, słysząc jak krzyczy. - Trochę zaufania!
- To ja wjechałem w tego tira... Zagapiłem się... - zagapiłem się na jego twarz. Uśmiechał się tak promiennie... W dodatku słońce świeciło w przednią szybę. Widziałem go bardzo dobrze.
- Mów dalej. Wyrzuć to z siebie hyung. Nie duś w sobie emocji...
- Jechaliśmy na weekend. Rozmawialiśmy. Chciałem oderwać go na chwilę od problemów... Ale... Było południe... Prowadząc samochód, zerkałem na niego co chwilę. W dodatku jechaliśmy pod słońce. Pamiętam, że głośno się śmiał. Był naprawdę szczęśliwy. Jednak w pewnym momencie, straciłem nad sobą kontrolę... Uważnie przyglądałem się jego idealnej twarzy. Nie zwracałem uwagi na jezdnię. Pamiętam, że z przerażeniem na mnie spojrzał. Zauważył to pierwszy... Usłyszałem jego wrzask. Jak wykrzykiwał moje imię... Później przeraźliwie głośny trzask i szczęk tłuczonego szkła. Czułem silny ból w klatce piersiowej. Plułem krwią. Rozejrzałem się. Wszystko było zamazane, jednak byłem w stanie dostrzec, że mięliśmy zderzenie czołowe. Zobaczyłem, że Lay'a mocno odrzuciło do przodu. Pociągnąłem go do siadu. Resztkami sił wypchnąłem go do tyłu. Wysiedliśmy tylnymi drzwiami. Upadliśmy na ziemię, obok siebie... Spoglądałem w jego oczy. Światło, które zawsze w nich mieszkało, teraz gasło... Głośno stękał; wił się z bólu. Jednak nie puszczał mojej ręki. Położył głowę na moim udzie. Słuchałem jak kona. Spojrzałem w niebo, by nie pokazać mu swoich łez. Była naprawdę ładna pogoda. Widziałem tylko kilka białych chmur. I wtedy zaczął do mnie mówić ostatnie słowa. " Lulu... Żyj. Błagam, żyj długo... i uśmiechnij się.. Kocham cię. " - nie wytrzymałem. Popłakałem się. Sehun wpakował się na moje kolana i mocno mnie przytulił.
- Hyung miałeś wspaniałego przyjaciela. - tłumił moje łzy. - Możesz płakać ile chcesz. Za takiego przyjaciela warto.
- Kochałem go... - wydukałem i wbiłem palce w jego ramiona. - Chciałem umrzeć razem z nim. Ale rozkazał mi żyć. Jestem tu uwięziony! - nie mogłem się opanować. Powoli traciłem oddech. Nie wiedziałem co się ze mną dzieje.
- Wszystko jest dobrze hyung. Będziesz żył. - jego uścisk był bardzo mocny. - Będziesz żył, bo nie pozwolę ci umrzeć!

1 komentarz:

  1. uuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu

    <3 jak zwykle rozwalasz mnie na łopaaty!
    <3

    OdpowiedzUsuń