Kolejnego dnia moja noga wyglądała znacznie lepiej. Sehun przyszedł do mnie z samego rana, kiedy jeszcze walczyłem z resztkami snu.
- Nie śpisz już? - wszedł bez pukania. Spojrzałem na niego.
- Nikt cię nie nauczył, że nie ładnie tak wchodzić do czyjegoś pokoju bez pozwolenia? - burknąłem.
- Oj tam, oj tam. - zaśmiał się i usiadł na brzegu łóżka. - Chcesz może coś zjeść? Albo czegoś się napić? Rozmawiałem z twoim lekarzem.
- Z moim lekarzem?! Po co z nim rozmawiałeś?!! - przeraziłem się. Jeszcze tego mi brakuje...
- Widział nas wczoraj i poprosił mnie, żebym cię przypilnował. Powinieneś zacząć normalnie jeść. Przyjmowanie lekarstw raz na tydzień nie zadziała dobrze na twój organizm. - złapał mnie za rękę.
- Co ty wyprawiasz?! - gwałtownie usiadłem.
- Spokojnie Luhan. Przecież nic ci nie robię. - jego wzrok był dziwny... Bez żadnego wyrazu. Spoglądał na mnie, jakby starał się ukryć wszystkie emocje. Przerażał mnie...
- Z... Zostaw mnie. - powolnym ruchem wysunąłem dłoń z jego uścisku. - Nie rób tak. - spuściłem głowę.
- Przepraszam... Ja... Chyba za dużo myślałem dziś w nocy. Tak... - pokiwał głową. - Za dużo sobie wyobrażałem.. - pociągnął nosem. Spojrzałem na niego. Nieśmiało ściskał w pięściach materiał swoich spodni.
- Co masz na myśli..? - nic już nie wiedziałem.
- Po prostu.. - wytarł szybko twarz. Płakał..? - Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi. - odwrócił się w moją stronę i lekko uśmiechnął. - Dobrze czuję się w twoim towarzystwie. Nie ważne co to jest. Nie ważne czy jesteś niemiły, czy troskliwy... Hyung ja... - załkał. - Ja teraz będę bardzo samotny. I potrzebuję kogoś. A ty jesteś najbliżej. - ukrył swoją twarz w dłoniach. Zastanawiałem się chwilę o co w tym wszystkim chodzi... Przez moment wsłuchiwałem się w jego chlipanie. Zadrżałem.
- Próbujesz mi powiedzieć, że potrzebujesz przyjaciela? - moje serce uderzyło o klatkę piersiową. Dlaczego..? Chłopak tylko pokiwał głową i wycierał kolejne łzy. - Tylko wiesz... Już zapomniałem jak to jest. Nie umiem się przyjaźnić.
- Nauczę cię. - rzucił się w moje ramiona. Upadliśmy na łóżko.
- Co... ty... ? - zdziwiłem się. Moje oczy zapewne były w tym momencie ogromne.
- Hyung nie ruszaj się. - oplótł dłońmi moją szyję. - Nie ruszaj się i pozwól mi cię tulić. Potrzebuję teraz twoich ramion... - leżałem jak sparaliżowany. Jego łzy stawały się gęste... Oparł głowę o mój obojczyk. Czułem na sobie jego gorący, nieregularny oddech. Krztusił się przez płacz, który z każdą chwilą stawał się coraz to donośniejszy i za razem coraz bardziej nieznośny... Przez pierwsze kilkanaście minut nie wiedziałem co mam robić. W końcu zebrałem w sobie.... odwagę? Pewność siebie? Nie wiem co to było za uczucie, ale zacząłem głaskać go po plecach.
- Nie płacz już. Nie lubię jak płaczesz. - wyszeptałem. Moje słowa wyraźnie na niego zadziałały. Niemal natychmiast się uspokoił. Lekko uniósł się nade mną i spojrzał mi w oczy.
- Naprawdę? Naprawdę nie lubisz, gdy płaczę? - wytarłem jego łzy i wysiliłem się na uśmiech.
- A może ty jesteś głodny? Możemy iść do bufetu.
- Już. Przepraszam za moje zachowanie... - podniósł się. - Postaram się już tak nie robić.
- Nic nie szkodzi. - wstałem z łóżka. - Wydaje mi się... że ja też potrzebowałem już ludzi. - nie wierzyłem w to, co mówię. Ale tak po prawdzie... czułem, jakby Sehun wysysał z mojego ciała truciznę.
- Hyung. - również się podniósł i pozwolił mi się o siebie oprzeć. - Chodźmy zjeść coś razem.
- Nie będę jadł. - zmarszczyłem czoło.
- Będziesz. Zobaczysz, już ja znajdę na ciebie sposób.
- Sposób? - spojrzałem na niego przerażony.
- Tak. Mam na ciebie doskonały sposób.
- Poczekaj. - poczłapałem do szafki i wyciągnąłem chusteczki. Wziąłem jedną do ręki i zacząłem wycierać policzki Sehuna.
- Co robisz? - stał jak oniemiały i przyglądał się mojej spokojnej twarzy.
- Jesteś jeszcze mokry. Nie możesz pójść tak do bufetu. - przeniosłem ślady na jego szyję. - Aigoo! Nie widziałem jeszcze, żeby ktoś płakał tak bardzo! - a może widziałem? Czy płakałem wtedy bardziej od niego..?
- Hyung...
- Zastanawiam się kiedy ostatni raz jadłem. To było tak dawno, że zdążyłem zapomnieć.. Ahh. - przejechałem chusteczką pod jego oczami.
- Hyung. - powtórzył.
- Masz naprawdę długie rzęsy jak na chłopaka. - był już prawie suchy. Wyrzuciłem mokry przedmiot. Znienacka poczułem ciężar na swoich ramionach.
- Hyung...
- Znów będziesz płakać? Nie płacz już.. Znów będę musiał cię wycierać.
- Hyung... Dlaczego tak musi być? Dlaczego urodziłem się w swoim ciele? Nienawidzę tego... - tulił mnie tak mocno, że myślałem, że mnie udusi.
- O czym ty mówisz? Hej, chcesz mnie zabić? - od razu się odsunął. Ze spuszczoną głową ukłonił się przede mną.
- Przepraszam...
- Co się z tobą dzieje, hmm? Jesteś dziś jakiś dziwny...
- Przepraszam! Naprawdę przepraszam! - zaczął znów kłaniać się co chwila.
- No dobrze, już... - nieufnie na niego spojrzałem. - Chodźmy już lepiej do tego bufetu.
Usiedliśmy naprzeciwko siebie. Sehun zamówił lekkie naleśniki z naturalnych produktów. Martwiłem się. Jego zachowanie było naprawdę dziwne. Co jeśli znów wpakuję się w jakieś gówno? Nie chcę ponownie się babrać... Kelnerka w końcu przyniosła nasz posiłek. To znaczy posiłek Sehun'a. Wciąż nie zamierzałem jeść. Chłopak ukroił kawałek naleśnika i przystawił go do moich ust.
- Nie. - naburmuszyłem się.
- Jedz. No już. Tylko kawałek.
- Nie chcę! - zmarszczyłem brwi i wywaliłem na wierzch dolną wargę.
- Oj hyung! Współpracuj!
- Nie chcę! Ty zjedz. - westchnął i sam zjadł kawałek.
- Pyszne. - znów ukroił kęs. - Teraz ty. No już. - przecząco pokręciłem głową. - Mam cię zmusić?
- Nie zdołasz! - nachylił się nad stołem i przybliżył się do mnie. Nasze nosy niemal się stykały. - O... Oszalałeś?
- Jedz albo zrobię coś, czego pewnie teraz byś nie chciał. - złapałem widelec i wepchnąłem do buzi cały kawałek. - No. Nie można było tak od razu? - uśmiechnął się. Niezadowolony żułem naleśnika jak najdłużej. Aish ten dzieciak...
omomoomomomomomomomm
OdpowiedzUsuńcudacznie :D jak dla mnie zapowiada się mega love :D
Maleńka jesteś demon
asafsdgsdgsdghsdfhg boże to było takie uroczeee ;w; czekam na następną część bardzo
OdpowiedzUsuń