Ostrzeżenie.
Nie wierz we wszystkie słowa w tej serii. Historia Korei jest po części zmyślona.
scena +18
Był to rok 1443. Rok niespokojny, pełen nowości i przelany krwią. Został bowiem wymyślony nowy alfabet, któremu miał podporządkować się cały południowokoreański naród. Wszczynano wiele protestów, ale nikt nie odważył się bezpośrednio sprzeciwić królowi, który miał teraz ręce pełne roboty.
Chiny, chcąc powiększyć terytorium, zaczęły atakować półwysep koreański. Wojska obydwu państw z dnia na dzień malały. Na zamku było wówczas bardzo niespokojnie.
Prince's P.O.V
- Wynocha! Nie pokazuj mi się więcej na oczy, bo każę cię skrócić głowę! - wrzeszczałem. - Straże! Wyprowadzić go! - złapałem starca za kołnierz i rzuciłem nim w kierunku dwóch wysokich mężczyzn. Ciężko westchnąłem i usiadłem na krześle. - Za jakie grzechy ja tak cierpię? Ludzie to idioci... - sapnąłem i podniosłem się, by zobaczyć zastępcę ojca.
Przeszedłem cały długi korytarz i wkroczyłem na lewe skrzydło, gdzie znajdował się pokój osoby, do której zmierzałem.
- Sprowadź dla mnie nową prawą rękę. Ten starzec był do niczego. - westchnąłem i wyszedłem nie dając mu szansy na odpowiedź. Szczerze mówiąc ostatnimi czasy wolałem unikać bezpośredniego kontaktu z ludźmi. No... Może poza jednym człowiekiem.
- Książę! - usłyszałem znajmy głos dochodzący zza moich pleców.
- Hoya! Miło cię widzieć. - mimowolnie się uśmiechnąłem.
- Jak waszej książęcej mości mija dzień?
- Odkąd się pojawiłeś, ten dzień stał się lepszy. - odparłem bez wahania. - Jako że jesteś dowódcą mojej straży, oczywistym jest, że czuję się przy tobie bezpieczny, a poczucie bezpieczeństwa prowadzi do spokoju. Czy spokój nie jest największym szczęściem?
- Jestem rad, słysząc to z ust księcia. - ukłonił się przede mną.
- Mój drogi. Doskonale wiesz, że nie lubię kiedy się przede mną kłaniasz. Chodźmy do zamku. Robi się chłodno.
- Racja. - skręciliśmy w stronę domu.
- Ah. I jeszcze jedno. - uśmiechnąłem się pod nosem. - Dzisiaj śpisz ze mną.
- Czy na pewno powinienem..?
- To rozkaz. Rozkazów się nie odmawia. Nie ma się czego obawiać. Dziś przyjeżdża narzeczona mojego brata. Wszyscy będą zajęci ucztowaniem z nią. A na wszelki wypadek ustawimy dwóch strażników przy wejściu.
- Skoro tak. - uległ.
Za kilka minut miała wybić północ. Położyliśmy się na wielkim łożu i zakryliśmy kołdrą. Hoya objął mnie swoimi umięśnionymi ramionami.
- Nadal nie jestem pewien, czy powinniśmy, książę...
- Spokojnie. - uśmiechnąłem się i przesunąłem się tak, że teraz na nim leżałem. - To, że ojciec nie może się o nas dowiedzieć nie świadczy o tym, że powinniśmy się przed tym powstrzymywać. - wyszeptałem. Chciałem go uspokoić. Nikt, nawet król, nie może wejść do pokoju, kiedy na zewnątrz czuwają straże. - Hoya... Zróbmy to tak, jak jeszcze nigdy. - zacząłem błądzić ustami po jego szyi.
- Co masz na myśli książę? - pokręciłem głową i uśmiechnąłem się podstępnie.
- Teraz MyungSoo. Mów do mnie po imieniu. I... Dziś to ja będę na górze. - jego mina zrzedła. - Nie chcesz? - udawałem zdziwionego.
- Chcę. Oczywiście, że chcę. - przyciągnął mnie bliżej. - Chcę jak nigdy... MyungSoo. - wyraźnie się zawahał.
- Więc... - zamknąłem oczy i przyssałem się do jego warg. Poczułem zimny dotyk dłoni na plecach. - Dziś cię rozdziewiczę skarbie. - westchnąłem przez pocałunek. Zdjąłem z siebie ubrania i rzuciłem je na podłogę. Schowałem nas obu pod kołdrą. Było jeszcze goręcej. Nasze języki już zaczęły walkę o dominację. Hoya również pozbył się ubrań. - Będziesz dziś jęczał jak nigdy. - Wycedziłem zdzierając z niego bieliznę. Odwróciłem go na brzuch i wszedłem w niego brutalnie, bez żadnego przygotowania. Wył jak nigdy wcześniej, co prowokowało mnie do jeszcze szybszych ruchów. Czułem się wspaniale. Byłem sobą. Bezlitosnym, chłodnym księciem.
Nareszcie.. Przeczytałam wszystko ;D Piszesz super. Masz bardzo ładny styl i samymi wyrazami potrafisz sprawić, że łzy same płyną po policzkach. Nawet nie zliczę ile razy się to zdarzyło, chyba przy każdym smutnym wątku. Najbardziej płakałam czytając o śmierci Taemina. Przed chwilą skończyłam czytać ostatnie (hard love) pięknie ci wyszło. Żal mi Hee i zastanawiam się kogo w końcu pokochał Hyuki skoro Hee o nim zapomniał a Iseul była z Hee. Ale to nic. Ważne jest to, że cieszę się, że trafiłam na twojego bloga i zn niecierpliwością czekam na kolejne notki ^^
OdpowiedzUsuń