sobota, 25 maja 2013

14. This love was so fast. (S/Y)

Heenim zerknął na mnie, gdy ziewałem i zaczął się śmiać.
- Wyspany? Musisz mieć sporo energii. Dzisiejszy dzień będzie dłuuuugi. - pokiwał głową jakby chciał się upewnić, że do mnie dotarło. Westchnąłem ciężko i spojrzałem na niego jeszcze raz.
- Dokąd jedziemy? - zerknąłem za okno.
- Zobaczysz. - pogłaskał mnie po głowie.
- Lepiej prowadź. Chciałbym dożyć dzisiejszego wieczora. - na moje słowa HeeChul wybuchł gromkim śmiechem.
- Więc to tak? Skąd udzielił ci się taki humor? Jakieś laseczki wydały teledysk?
- Hyung... - skuliłem lekko głowę. Prawdę mówiąc, już od dłuższego czasu nie śledziłem poczynań moich ulubionych zespołów żeńskich. Czyżbym był aż tak przestawiony... w tę drugą stronę..? Wydawało mi się niemożliwe odwzajemnić miłość mężczyźnie, a tu takie coś...
 Minęło jeszcze około czterdziestu pięciu minut, zanim auto się zatrzymało. Spojrzałem w prawo, a później w lewo, po czym wysiadłem na zewnątrz. Rozciągnąłem się i podreptałem chwilę w miejscu, by obudzić zdrętwiałe nogi.
- Nie sądziłem, że przyjedziemy nad jezioro. Ale... dlaczego nie ma tu nikogo oprócz nas? - zapytałem.
- To miejsce nie jest przez nikogo oblegane jak to zazwyczaj bywa w upalne dni. Nieliczni wiedzą o tym jeziorze i w sumie dobrze. Dzięki temu jest nienaruszone przez człowieka. Rozejrzyj się dookoła. Wysoka trawa, nad brzegiem mała plaża, ptaki i drzewa... Czy to wszystko już samo z siebie nie wprowadza człowieka w dobry nastrój? - odchrząknąłem nie wiedząc co na to odpowiedzieć i po prostu szedłem za nim. Faktycznie poczułem się lepiej. A raczej wskaźnik mojego samopoczucia drgnął. Pierwszy raz od zniknięcia Hae...
 Usiedliśmy na piasku. Było naprawdę gorąco. Przymknąłem oczy i przyjrzałem się drzewom po drugiej stronie zbiornika.
- Hyung. To jezioro nie jest do końca nienaruszone. - zaśmiałem się. - Widzisz? Tam stoi domek. - wskazałem palcem na niewielką budowlę, którą ledwo było widać.
- Oh! Rzeczywiście! - podrapał się po głowie. - To dziwne... Nigdy wcześniej go tu nie widziałem...
- Nie dziwi mnie to. Jak nie nosisz swoich okularów, to później tak jest. - uśmiechnąłem się. - Powinieneś dbać o swoje zdrowie.
- Ehh.. co mi po tym, skoro i tak mój wzrok się nie polepszy? - westchnął. - Ale nie czas, by o tym mówić. - złapał mnie za ramiona i popchnął. Leżałem na piasku. Już myślałem, że Heenim będzie chciał się do mnie dobierać, jednak on położył się obok i złapał mnie za rękę. Przyłożył ją do swojej klatki piersiowej. Czułem bicie jego serca. Nie było ono takie jak moje... Jego serce waliło jak młot. Przekręciłem głowę i spojrzałem na niego zdziwiony.
- Hyung...
- Myślałeś, że to nic? Że moje uczucia do ciebie wzięły się znikąd? - mruknął. Faktycznie, z początku uznałem, że jestem dla niego zabawką na pocieszenie. Czyli... Jednak było inaczej..? - Hangeng był osobą, która miała zastąpić ciebie. Ale nikt, nawet on, nie zdołał cię pokonać. Wiedziałem, że będziesz zły. Wiedziałem, że mnie nie przyjmiesz. Lecz nie ważne jak bardzo się starałem, nie mogłem stąd ciebie usunąć. - wskazał na szalejący mięsień. Chciałem coś powiedzieć. Cokolwiek. Chociażby głupie dziękuję. Chociażby głębokie przepraszam... Jednak w moim gardle szerzyła się gula, uniemożliwiająca mówienie. W oczach zakręciły się łzy. Szybko przewróciłem głowę i spojrzałem w niebo. Ten człowiek robi wszystko, żeby moje serce zmiękło... Ale co ja niby zrobię jak DongHae wróci?! Nie może tak być!! Na samą myśl o tym zacząłem płakać jeszcze bardziej. Teraz łzy spływały po bokach moich polików. Poczułem delikatny dotyk ciepłej dłoni hyunga. Zadrżałem. Usiadłem i z płaczem rozpocząłem otrzepywanie piasku z ubrania. HeeChul zatrzymał mnie i spojrzał na mnie z przerażeniem. - Powiedziałem coś nie tak? - pokręciłem przecząco głową. Chciałem kontynuować, więc zamierzałem wyrwać nadgarstek z ręki hyunga, ale udało mu się mnie powstrzymać. Podniosłem wzrok. Spojrzeliśmy sobie w oczy. Nie wiem co się stało. Automatycznie przestałem się szarpać. Zupełnie jakby ktoś sprawił, że w jednej sekundzie całe moje ciało zamieniło się w głaz. Heenim chwycił za tył mojej głowy i przyciągnął do siebie. Nasze usta połączyły się w słodkim, niewinnym pocałunku. Zacisnąłem oczy chcąc choć na chwilę pohamować płacz. Heenim odsunął się lekko. Czułem na sobie jego nierówny oddech.
- Hyung.. - jęknąłem niespokojny.
- Naprawdę cię kocham. - wyszeptał. W jego głosie było czuć coś niezwykłego... Czy to jest to, co zwiemy szczerością..?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz